Podczas dzisiejszego spotkania NATO-Rosja w Brukseli, szef rosyjskiego MSZ określił kalendarz wycofywania sił Sojuszu z Afganistanu mianem "sztucznego". NATO powinno opuścić ten kraj dopiero wówczas, gdy afgańska armia i policja będą rzeczywiście zdolne do przejęcia odpowiedzialności za swój kraj - stwierdził Ławrow. Wylęgarnia terrorystów Rosjanie są realistami - nie wierzą, by do 2014 roku Afgańczycy byli w stanie samodzielne zapewnić sobie bezpieczeństwo; stąd ich obiekcje. W ich postawie nie ma jednak troski o ten kraj, lecz obawa o własną, południową flankę. Moskwa - boleśnie doświadczona przykładem Czeczenii - boi się islamskich ekstremistów i przewiduje, że pozostawiony sam sobie Afganistan znów stanie się ich "wylęgarnią". Co prędzej czy później sprowadzi na Rosję kłopoty. - Opuścimy Afganistan do 2014 roku - deklarował tymczasem Sikorski, przypominając, że jest to jedna z wyborczych obietnic prezydenta Bronisława Komorowskiego. Mamy zapłacić więcej niż Rosja Co będzie później? Amerykanie przygotowali plan dalszego finansowania afgańskiej armii i służb bezpieczeństwa po 2014 roku. W kosztach miałaby partycypować nie tylko kraje NATO, ale również państwa bezpośrednio zainteresowane spokojną sytuacją w Afganistanie. Co ciekawe, jak nieoficjalnie ustaliłem, kwota, jaką miałaby wnieść Polska, byłaby dwa razy większa od sum oczekiwanych od Rosji, Chin czy Indii. Kolejny element to... dalsza wojskowa obecność. Mówi się o 25 tysiącach żołnierzy, mających status doradców i szkoleniowców. - To są nowe pomysły. Rada Ministrów dopiero będzie nad nimi obradować - odpowiedział Sikorski, zapytany o stosunek Warszawy do tych propozycji. Marcin Ogdowski, Bruksela