Rosja i Turcja będą mogły uczestniczyć w niektórych projektach Partnerstwa Wschodniego (PW), ale tylko z doskoku, nie jako pełnoprawni członkowie - oświadczyło w poniedziałek czeskie przewodnictwo Unii Europejskiej. Pomysł wyszedł jednak nie od Czechów, lecz od Francji. - Wszyscy zaakceptowali, że w poszczególnych projektach PW, w zależności od tematu, zaoferujemy Rosji i Turcji okazję do dyskusji z nami - powiedział szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner po posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli. - Nie możemy powtórzyć tego, co stało się w NATO - czyli dać Rosji odczuć, że się ją kompletnie wyklucza - dodał. - Nie można powiedzieć nic przeciwko (pomysłowi), aby w dużych projektach uczestniczyły kraje trzecie. Czy to Rosja, czy Turcja, czy inny duży kraj: Japonia, USA czy Chiny - jesteśmy otwarci na współpracę z różnymi krajami - powiedział szef czeskiej dyplomacji Karel Schwarzenberg. Zarówno on, jak i wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Javier Solana oraz szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski wykluczyli możliwość zaproszenia przywódców Rosji i Turcji na szczyt 7 maja w Pradze, który ma zainaugurować ten zainicjowany przez Polskę projekt, obejmujący Ukrainę, Mołdawię, Azerbejdżan, Armenię, Gruzję i warunkowo Białoruś. Solana dał do zrozumienia, że to Rosjanie sami poprosili na ostatnim spotkaniu z nim o niewykluczanie ich z Partnerstwa Wschodniego. - Nie ma z naszej strony żadnych przeciwwskazań, by Turcja i Rosja od czasu do czasu uczestniczyły w danym projekcie - powiedział Sikorski. - Mają być zapraszane wtedy, gdy będzie to z obopólną korzyścią - tłumaczył, podając jako przykład projekt dotyczący kontroli granic. Zastrzegł jednak, że nie chodzi o pełne uczestnictwo: - Rosja prowadzi swe różne inicjatywy integracyjne, do których nie zaprasza UE, i my się nie obrażamy. W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych "27" odbyli pierwszą poważną dyskusję na temat Partnerstwa Wschodniego od czasu przedstawienia propozycji przez Komisję Europejską 3 grudnia. Celem jest przygotowanie decyzji przywódców "27" na szczycie 19-20 marca. - Propozycja spotkała się z dobrym przyjęciem - powiedział Sikorski, podkreślając, że kraje UE widzą w PW możliwość wsparcia stabilności w sześciu byłych republikach radzieckich. Niektóre kraje południa UE, jak Francja, wyrażały wcześniej obawy, że projekt będzie finansowany kosztem śródziemnomorskich sąsiadów. Zastrzegły, że nie zgodzą się na dodatkowe fundusze dla Partnerstwa, jeśli zaburzy to tzw. dżentelmeńskie porozumienie przywódców państw UE z czasów negocjacji budżetu UE 2007-13. Przyjęto wówczas zasadę, że dwie trzecie z puli na politykę sąsiedzką pójdzie dla bardziej zaludnionych krajów południowych, a jedna trzecia na Wschód. - Wszystkie zastrzeżenia, że PW nie jest instrumentem rozszerzenia, że PW nie jest inicjatywą antyrosyjską i nie może odbierać Południu, to są takie czerwone linie, które można zaakceptować i przy ich istnieniu mieć ambitny, dobry program - powiedział Sikorski. Wyraził przekonanie, że UE zaakceptuje propozycję KE nawet w części dotyczącej finansowania. KE zaproponowała, by na PW przeznaczyć do 2013 roku dodatkowe 600 mln euro, oprócz tych środków, które już wcześniej przewidziano w budżecie 2007-13 na współpracę z poszczególnymi sześcioma krajami w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedzkiej (EPS). - Jestem optymistyczny. Nie było ani jednego kraju, który by kwestionował (zasady finansowania) - powiedział Sikorski. KE tłumaczy, że z 600 mln euro na PW tylko 350 mln to nowe środki. 250 mln euro KE chce wyasygnować ze środków przewidzianych wcześniej na regionalne programy w ramach EPS na Wschód. Kraje UE wciąż nie zdecydowały, czy na majowy szczyt inauguracyjny PW zaprosić prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę. W październiku 2008 roku UE wznowiła kontakty polityczne z Białorusią i zawiesiła czasowo - na pół roku - sankcje wizowe wobec przedstawicieli reżimu, w tym samego Łukaszenki. Zdaniem Sikorskiego "to kwestia, która będzie wisiała na włosku do ostatniej chwili przed szczytem". Tłumaczył, że jest to powiązane z oceną stopnia współpracy władz białoruskich z UE w jej "podróży ku bardziej europejskim zachowaniom". Minister ujawnił, że w dwustronnej rozmowie z komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benitą Ferrero-Waldner przekazał jej polskie postulaty, od których należy uzależnić dalsze zbliżanie z Mińskiem. Te postulaty to, jak powiedział, "poszanowanie dla prawa do zrzeszania się w niezależnych, autonomicznych instytucjach dla społeczeństwa białoruskiego w ogóle, a dla mniejszości polskiej w szczególności".