Sąd w Machaczkale, stolicy należącego do Federacji Rosyjskiej Dagestanu, skazał dziennikarza na 10 tysięcy rubli, czyli 100 najniższych miesięcznych wynagrodzeń. To i tak o jedną trzecią mniej niż zażądał oskarżyciel. Obrońca Babickiego, Genri Reznik, zapowiedział, że zaskarży wyrok sądu w Machaczkale w Sądzie Najwyższym Dagestanu, a jeśli to nie pomoże, to w Sądzie Najwyższym Federacji Rosyjskiej, a nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Andriej Babicki zaginął w Czeczenii 15 stycznia. Był jednym z niewielu korespondentów pracujących przez cały czas wojny czeczeńskiej na Północnym Kaukazie. W swoich korespondencjach krytycznie pisał o działaniach wojsk rosyjskich. Władze Rosji uznały, że w swoich materiałach popierał bojowników czeczeńskich. Po kilkunastu dniach od zniknięcia okazało się, że Babicki został zatrzymany przez siły federalne pod pretekstem, że nie miał odpowiedniej akredytacji. Zarzucono mu udział w "nielegalnych formacjach zbrojnych". Pod koniec lutego Babickiego przewieziono do Moskwy i uwolniono, jednak pod warunkiem, że nie będzie opuszczał stolicy. Za uwolnieniem dziennikarza opowiedział się m.in. prezydent Władimir Putin. Apelowały o to międzynarodowe organizacje praw człowieka.