Zmiana nazwy nic tam nie zmieniła. Paradoksalnie rosyjska armia jest śmiertelnie niebezpieczna dla... rosyjskich żołnierzy. Dziesiątki żołnierzy dezerteruje codziennie z rosyjskich jednostek. Nie mogą znieść głodu i bardzo rozpowszechnionej fali. Co roku ucieka z rosyjskiej armii 5 tysięcy ludzi, co najmniej 500 popełnia samobójstwo. W wypadkach, a także w wyniku pobicia w jednostkach ginie 4 tysiące żołnierzy rocznie. Nic więc dziwnego, że strach przed armią jest coraz większy. Tymczasem dwa razy do roku, w czasie jesiennego i wiosennego poboru w sumie trzeba znaleźć 350 tysięcy nowych żołnierzy. Do wojska chętnie idą wyłącznie mieszkańcy wsi i robotnicy. Niektórzy z nich nie umieją jednak często ani czytać, ani pisać. Dlatego komendy uzupełnień urządzają na ulicach regularną brankę. Patrole chodzą po ulicach i zwijają wszystkich, którzy wyglądają jak poborowi, jeśli nie mają dokumentów. Czasem nie pomaga z ich rąk wyswobodzić się nawet legitymacja studencka. Komendy uzupełnień biorą do armii często również ludzi ciężko chorych. Wydostać się z wojska można jedynie za pomocą łapówki. Wykupuje się każdy, kto może.