Jak podaje "Izwestia", 14 sierpnia do placówki w mieście Gorszecznoje trafiła 81-letnia kobieta, która skarżyła się na bóle brzucha. Lekarze stwierdzili u niej niedrożność jelit i postanowili operować. Podczas zabiegu okazało się, że pacjentka ma nowotwór z przerzutami. Po operacji stwierdzono śmierć kliniczną - próbowano ją reanimować, jednak na próżno. Pacjentka nie wykazywała oznak życia. Ciało 81-latki wysłano do kostnicy. Następnego ranka pracownik placówki zauważył jednak, że kobieta się przebudziła. Natychmiast trafiła na oddział intensywnej terapii, gdyż jej stan był bardzo ciężki. Niestety niedługo potem 81-latka zmarła. Lokalne władze przyglądają się teraz nieprawidłowościom, przez które w szpitalu doszło do takiej sytuacji. Jak mówią mediom nieoficjalnie pracownicy placówki medycznej: lekarze stwierdzili śmierć kobiety na podstawie "zewnętrznych oznak". Nie mieli bowiem sprzętu np. do śledzenia pracy mózgu. Adam Zygiel Czytaj więcej na RMF FM