MSZ wezwało w niedzielę czeskiego ambasadora w Moskwie Vitiezslava Pivońkę i poinformowało go o swej decyzji. "Ambasadorowi przekazano stanowczy protest w związku z nieprzyjaznym aktem władz Czech wobec personelu rosyjskiej misji dyplomatycznej w Pradze" - podało MSZ w komunikacie wydanym po spotkaniu. Prócz nakazu opuszczenia Rosji przez 20 pracowników ambasady Czech strona rosyjska zażądała, by liczbę osób, które czeskie przedstawicielstwo zatrudnia na miejscu, zrównać z liczbą pracowników tej samej kategorii, zatrudnionych przez ambasadę Rosji w Pradze. MSZ nie podało konkretnych liczb. Wyślą specjalny samolot Wicepremier, minister spraw wewnętrznych i przejściowo odpowiedzialny za dyplomację w Czechach Jan Hamaczek poinformował, że 20 pracowników czeskiej ambasady, którzy muszą opuścić Federację Rosyjską, najprawdopodobniej wróci do Pragi specjalnym samolotem wojskowym. W tej sprawie zwrócił się do ministra obrony Lubomira Metnara. Kierujący w kancelarii prezydenta Milosza Zemana sprawami zagranicznymi Jirzi Jindrak poinformował w czeskiej telewizji publicznej, że w czeskiej placówce w Moskwie pozostanie około pięciu dyplomatów. Departament Stanu zapewnia o wsparciu dla działań Czech "Stany Zjednoczone stoją po stronie Czech w zdecydowanej odpowiedzi przeciwko działaniom wywrotowym Rosji na terytorium Czech" - oznajmił na Twitterze rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price. Amerykański dyplomata zastrzegł, że wobec Rosji należy podejmować stanowcze kroki, m.in. przy kwestiach integralności terytorialnej czy bezpieczeństwa energetycznego. Wybuch w wojskowym składzie amunicji Dzień wcześniej, w sobotę, Czechy poinformowały o wydaleniu z kraju 18 dyplomatów rosyjskich, zidentyfikowanych jako oficerowie służb specjalnych Rosji. MSZ w Moskwie określiło tę decyzję jako "prowokację" i "wrogi krok", w którym widać także "ślady amerykańskie". Zdaniem czeskiej służby bezpieczeństwa rosyjskie służby były zaangażowane w wybuch w wojskowym składzie amunicji, do którego doszło w 2014 r. W wyniku tej eksplozji zginęły dwie osoby. Według mediów wybuch miał uniemożliwić dostawę broni na Ukrainę lub do formacji walczących z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. W doprowadzenie do eksplozji byli najprawdopodobniej zaangażowani ci sami ludzie, którzy następnie usiłowali otruć rezydującego w Wielkiej Brytanii byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córkę.