- Jeśli Dariusz Rosati chce budować prawicową listę, to niech buduje osobną listę do PE, ja mu oferuję listę lewicową - skomentował decyzję Rosatiego szef Sojuszu Grzegorz Napieralski. Rada Krajowa SLD zdecydowała w sobotę, że Sojusz wystartuje w czerwcowych wyborach do PE pod własnym szyldem. Lider SLD Grzegorz Napieralski zaprosił jednocześnie do wspólnego startu Rosatiego i byłego premiera, obecnie niezależnego senatora Włodzimierza Cimoszewicza. - Przyjmuję decyzję Rady Krajowej SLD z rozczarowaniem. Popieraliśmy propozycję Włodzimierza Cimoszewicza utworzenia ponadpartyjnej, szerokiej listy centrolewicowej - podkreślił Rosati. Jego zdaniem, Sojusz "uznał, że chce budować listę pod swoim szyldem i odmówił współpracy w zakresie inicjatywy Cimoszewicza". W opinii Rosatiego, "potrzebne jest szerokie porozumienie sił politycznych i szeroka lista". - Będziemy budować mimo to tę listę i będziemy budować ruch centrolewicowy w ramach Porozumienia dla Przyszłości - zaznaczył. Ruch ten oprócz SdPl tworzą także Partia Demokratyczna oraz Zieloni 2004. Jak zapewnił, w związku z deklaracją SLD "Porozumienie dla Przyszłości" wystawi swoją listę do Parlamentu Europejskiego. - Nie ograniczamy nikomu dostępu do tej listy, ponieważ w przeciwieństwie do SLD jesteśmy otwarci - dodał eurodeputowany. Rosati uważa, że decyzja Sojuszu pozbawia lewicę szansy na wystawienie mocnej reprezentacji, z udziałem m.in. Cimoszewicza. - Wzięło górę stanowisko zamykające. Oznacza to utratę z potencjalnej listy kandydatów całego szeregu poważnych osób - zaznaczył. Europoseł podziękował Napieralskiemu za zaproszenie, ale - jak podkreślił - nie może go przyjąć. - Nie przyjmuję propozycji SLD. Byłoby to nieuczciwe w stosunku do ludzi, którzy mi zawierzyli - argumentował. - Zaangażowałem się w budowę nowego ruchu społecznego. Nie mogę go porzucić i skoczyć na plecy SLD - podkreślił Rosati. Nadal nie wiadomo czy do PE wystartuje szef poselskiego klubu Lewicy Wojciech Olejczniak. Podczas sobotniej Rady Krajowej Olejniczak nie chciał rozmawiać z dziennikarzami na ten temat. - Nie, raczej nie będę kandydował - powiedział Olejniczak w TVN24. Jak podkreślił, decyzja o kandydowaniu do europarlamentu jest "skomplikowana" i "musi być podjęta w zgodzie z całą rodziną, bo to jest decyzja życiowo strategiczna". Olejniczak dodał, że wiele osób namawia go do startu w czerwcowych wyborach, choć są i takie, które "mówią, że lepiej nie, żebym został w Polsce".