Eurodeputowany na początku pytany był o atak Rosji na ukraińskie okręty, do którego doszło w Cieśninie Kerczeńskiej. - Federacja Rosyjska nielegalnie zajęła półwysep Krymski, nielegalnie zbudowała most i nielegalnie zaczyna blokować żeglugę przez Cieśninę Kerczeńską, bez której nie ma dostępów do portów ukraińskich np. w Mariupolu na Morzu Azowskim - podkreślił Dariusz Rosati. - Powinniśmy pamiętać, że Putin nigdy się nie pogodził z utratą Ukrainy po 2014 roku i będzie robił wszystko, by przejąć ją pod swoją kontrolę, lub doprowadzić do jej upadku - dodał. Pytany o możliwe reakcje UE, w związku z tym incydentem, wskazał na kolejne sankcje. - Pojawiły się wezwania, by społeczność międzynarodowa zareagowała bardzo mocno, mówi się o propozycji kolejnych sankcji, mówi się, że Rosję trzeba powstrzymywać w sposób bardziej stanowczy- stwierdził. Dopytywany, co rozumie przez sformułowanie "bardziej stanowczy", wyjaśnił. - Dotychczasowe sankcje przynoszą rezultat, bo jednak Rosja płaci wysoką cenę za swoją agresywną politykę. Naszym celem jest zwiększenie tej ceny. Proponujemy, by pierwszą reakcją UE na to, co się stało na Morzu Azowskim, było porzucenie projektu Nord Stream 2. Jego zamknięcie. Decyzja na ten temat z całą pewnością będzie decyzją kosztowną dla Rosji - powiedział europoseł. - W dalszej kolejności należy objąć sankcjami wszystkie osoby w Rosji, które odpowiadały za wydanie rozkazu do ataku na jednostki ukraińskie, aż do samej góry łańcucha dowodzenia. To nie są decyzje dowódców statków, czy nawet szefów floty, ale to są decyzje polityczne, które zapadają na najwyższym szczeblu - kontynuował. Jak podkreślił, sankcje, uderzające w konkretne osoby, zwłaszcza z otoczenia prezydenta Putina przynoszą wymierne korzyści. - One wywierają ogromny wpływ, bo ci słynni oligarchowie zostają pozbawieni możliwości pomnażania swojego majątku poprzez kontakty z zagranicą. Uważam, że UE powinna w tym kierunku iść - stwierdził. Niedouczeni amatorzy Pytany o sprawę listu ambasador USA do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie podejrzeń kierowanych pod adresem dziennikarzy TVN, europoseł i były szef MSZ mówił: - Listy są powszechną praktyką. Ambasador wysyła list, który nie jest jego osobistym stanowiskiem. - To nie jest przypadek ambasady RP w Berlinie, w której ambasador Przyłębski występuje z krytyką rządu kraju, w którym urzęduje i wszyscy mu w Warszawie biją brawo. Natomiast tutaj słyszę ze zdumieniem, gdy ambasador USA przekazuje stanowisko Departamentu Stanu o tym, że pojawiają się niepokojące tendencje, jeśli chodzi o traktowanie niezależnych dziennikarzy, to mamy do czynienia z histerią ze strony rządowej - mówił Dariusz Rosati. - Z wielkim niepokojem obserwuję sytuację, gdy polska polityka zagraniczna znalazła się w rękach jakichś niedouczonych amatorów. Bo to nie pierwszy kryzys, jaki mamy z USA w tym roku - dodał. Dopytywany przez Agnieszkę Waś-Turecką o formę listu, m.in. literówki, Rosati uznał, że "techniczna wpadka", ale nie można się na tym skupiać omijając sedno sprawy, bo to "dziecinada". Republika bananowa Europoseł PO odniósł się także do pracy organów państwowych po ujawnieniu tzw. afery KNF. Ocenił ją "jak najgorzej". - To dowód na to, że służby działają dziś jako instrument polityki partyjnej, bo chronią ludzi PiS, a nie państwa - powiedział, dodając, że oczekiwałby dymisji ministra Zbigniewa Ziobry. - Jak taki człowiek może pełnić funkcję ministra sprawiedliwości? To jest przecież partyjny "czynownik", działacz partii rządzącej ubrany w kostium ministra sprawiedliwości, który realizuje politykę partyjną - podkreślił. - Szkoda, że Polska zostaje przekształcona przez PiS w taką republikę bananową - dodał Rosati. "PO nie przeprosi" Europoseł był również pytany przez Agnieszkę Waś-Turecką o ewentualne przeprosiny, których od PO domaga się PiS za treść wpisu w portalu społecznościowym, w którym użyto sformułowania "mafijny układ PiS". - PO nie przeprosi, bo definicja mafii jest taka, że to jest powiązanie kryminalnych działań ze strukturami państwa (...) Mamy szefa ważnej instytucji finansowej, który korzysta z ochrony urzędników państwowych - mówił. Dopytywany o to, kto miałby należeć do tego "mafijnego układu", odpowiedział: - To trzeba sprawdzić oczywiście, ale podejrzenia padają na ministra sprawiedliwości, na prezesa NBP i szereg osób niższego szczebla. Dlatego domagamy się komisji śledczej (...) nie mamy za grosz zaufania do ministra sprawiedliwości, że on dopilnuje rzetelnego postępowania. - W interesie PiS jest wyjaśnić wszystko, no, chyba że mają coś za uszami. I przypuszczam, że dlatego nie chcą komisji śledczej, bo mają coś za uszami - powiedział Dariusz Rosati. jk, awt