Stało się tak po doniesieniach ze Stanów Zjednoczonych. Władze w Waszyngtonie zapowiedziały bowiem rzucenie na rynek ropy z amerykańskich zapasów strategicznych. Taką deklarację złożył wiceprezydent Al Gore, dodając iż uruchomienie rezerw rozważa Bill Clinton. Słowa Gore'a, kandydata do fotela prezydenckiego naraziły go na falę krytyki ze strony Republikanów. Jego rywal - George Bush, uznał je za niebezpieczną propozycję, zagrażającą narodowemu bezpieczeństwu USA. Wczoraj cena baryłki ropy osiągnęła na nowojorskiej giełdzie towarowej najwyższy od 10 lat poziom i wynosiła 37,20 dolarów. Gore skrytykował koncerny naftowe za "spekulację" i wezwał kraje naftowe do zwiększenia wydobycia ropy. Dzisiaj z samego rana jego sztab wyborczy zakomunikował zaś, że Gore proponuje, aby skierować na rynek część ropy z amerykańskich zapasów wynoszących 571 milionów baryłek.