"Nie będziemy już wydawać funduszy na kampanię w stanach, w których jeszcze nie głosowano" - napisał Paul w oświadczeniu. Paul, faworyt zwolenników libertarianizmu i konserwatystów z Tea Party powiedział, że nie będzie wydawać "wielu dziesiątków milionów, których po prostu nie mamy". W sytuacji, gdy Romneyowi brakuje już jedynie 178 delegatów do zdobycia nominacji (potrzeba ich minimum 1144), Paul znalazł się w obliczu niewykonalnego zadania, aby dorównać byłemu gubernatorowi Massachusetts. Nominacja Romneya jako kandydata Partii Republikańskiej do Białego Domu jest już niemal pewnikiem, ponieważ 10 kwietnia wycofał się z wyścigu do prezydenckiego fotela jego najpoważniejszy przeciwnik, ultrakonserwatysta Rick Santorum.