W stanie tym odbędą się w sobotę prawybory, które w praktyce mogą zadecydować, czy ktokolwiek odbierze nominację Romneyowi. Dotąd wygrał on prawybory w stanach Iowa i New Hampshire i prowadzi w sondażach zarówno w Karolinie Południowej, jak i w całym kraju. Jak się uważa, debata w poniedziałek i kolejna w czwartek stanowią ostatnią szansę jego głównych konkurentów: byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów Newta Gingricha i byłego senatora Ricka Santorum. W czasie debaty w Myrtle Beach, zorganizowanej przez konserwatywna telewizję Fox News, Gingrich popisał się kilkoma błyskotliwymi powiedzeniami, przyjętymi owacją na stojąco przez widownię. Bronił on m.in. swej kontrowersyjnej propozycji, by zachęcać uczniów w biednych dzielnicach do pracy w swoich szkołach jako woźni i kiedy powiedział, że "tylko elity gardzą zarabianiem pieniędzy", otrzymał burzliwe oklaski. Podobnie przyjęto jego polemikę z innym kandydatem, kongresmanem z Teksasu, Ronem Paulem, który krytykował zabicie przywódcy al-Kaidy Osamy bin Ladena przez komandosów amerykańskich w Pakistanie bez wiedzy i zgody rządu tego kraju. Paul zarzucił rządowi USA, że narusza w ten sposób prawo międzynarodowe, co na sali spotkało się z głośnym buczeniem dezaprobaty. Gingrich nazwał opinię kongresmana "całkowicie irracjonalną" i powiedział: "Andrew Jackson (prezydent USA w pierwszej połowie XIX wieku - red.) wiedział jaki jest sposób na wrogów Ameryki: zabijać ich". Gingrich unikał tym razem bezpośredniego atakowania Romneya, łagodząc m.in. wcześniejszą krytykę jego kontrowersyjnych biznesowych poczynań w firmie Bain Capital. W Myrtle Beach wyręczył go jednak Santorum. Były senator zarzucił Romneyowi, że jako gubernator Massachusetts nie zmienił obowiązującej tam ustawy zezwalającej na głosowanie w wyborach przestępcom odbywającym zwolnienie warunkowe z więzienia. Romney znalazł się w defensywie - powiedział, że sam był przeciwko prawom wyborczym dla odbywających karę przestępców, ale nie próbował uchylić ustawy, gdyż miał w stanowej legislaturze Massachusetts większość Demokratów. Gubernator Tekasu, Rick Perry, zapytał Romneya, kiedy ujawni, ile płaci podatków i jakie ma dochody. Media sympatyzujące z Demokratami od dłuższego czasu wytykają multimilionerowi Romneyowi, że tego odmawia. Faworyt GOP odpowiedział, że zrobi to w kwietniu, kiedy w USA upływa termin składania zeznań podatkowych. Prowadzący debatę dziennikarze wypytywali kandydatów o ich plany reform federalnych programów emerytalnych i ubezpieczeniowych i o propozycje podatkowe. Romney powiedział, że należy obniżyć najwyższe progi podatków od dochodów do 25 procent. Popierani przez konserwatystów Gingrich i Santorum opowiadali się za jeszcze niższymi podatkami od najzamożniejszych grup społecznych. Poza Paulem wszyscy atakowali obecnego prezydenta Baracka Obamę za propozycje zmniejszenia wydatków na zbrojenia i plany redukcji armii o prawie 100 tys. żołnierzy. Romney zarzucał Obamie, że naraża w ten sposób na szwank zdolności obronne Ameryki.