Romney, były gubernator Massachusetts, poinformował o wysokości płaconych przez siebie podatków po naleganiach mediów i jego rywali do nominacji, żeby ujawnił swe zeznania podatkowe. Indagowany o to w czasie debaty telewizyjnej kandydatów GOP do nominacji w poniedziałek, Romney odpowiedział, że uczyni to 15 kwietnia, kiedy w USA upływa termin składania takich zeznań. W Karolinie Południowej, gdzie w sobotę odbędą się kolejne republikańskie prawybory, Romney wyjaśnił, że płaci 15-procentowe podatki, gdyż jego dochody pochodzą obecnie nie z pensji, a niemal wyłącznie z procentów i dywidend od inwestycji. Podatki od długoterminowych zysków kapitałowych, jakie płaci Romney, wynoszą właśnie 15 procent. Zostały one znacznie obniżone w ostatnich kilkunastu latach, aby zachęcać do inwestowania na rynku finansowym. Romney i jego rodzina żyją głównie z procentów od zysków otrzymywanych przez inwestorów w funduszach firmy Bain Capital, której przedstawiciel GOP był prezesem w latach 90. W sierpniu Romney ujawnił, że dochody jego rodziny wyniosły co najmniej 9,6 miliona dolarów w roku 2010 i w pierwszych miesiącach ubiegłego roku. W samych honorariach za przemówienia zarobił w zeszłym roku 374 327 dolarów i określił je jako "niewielkie". Cały jego majątek szacuje się na około 200-250 milionów dolarów. Większość Amerykanów płaci podatki od dochodów rzędu 25-35 procent. W podobnie komfortowej sytuacji, co Romney, jest także słynny inwestor Warren Buffett, do niedawna najbogatszy człowiek na świecie. Jego dochody też pochodzą z procentów i - jak sam powiedział - płaci on w związku z tym podatki niższe niż jego sekretarka. Buffett opowiada się jednak za podwyższeniem podatków od zysków kapitałowych, natomiast Romney chce je utrzymać na obecnym poziomie. Deklaracja Romneya, że ujawni swe zeznania podatkowe dopiero 15 kwietnia, wywołała krytykę ze strony jego głównego konkurenta do nominacji prezydenckiej Newta Gingricha. Były przewodniczący Izby Reprezentantów zasugerował, że Romney ociąga się z tym, bo ma coś do ukrycia. Biały Dom wykorzystał informację o 15-procentowym podatku Romneya jako kolejny dowód, że jest on "kandydatem milionerów", a nie "zwykłych Amerykanów".