Romero zaraziła się wirusem we wrześniu, kiedy opiekowała się przywiezionym z Afryki misjonarzem. Spędziła w szpitalu miesiąc, z czego 25 dni była odizolowana. Razem z nią kwarantannę przechodziło 15 osób, które wcześniej miały kontakt z chorą. Podczas krótkiej konferencji prasowej pielęgniarka przyznała, że nie wie, w jaki sposób się zaraziła. Wierzy, że jej zachorowanie przyczyni się do leczenia gorączki krwotocznej. - Jeśli moje zarażenie może przysłużyć się badaniom nad ebolą oraz do opracowania szczepionki, albo moja krew może pomóc w leczeniu innych, jestem do dyspozycji - mówiła Romero. Prosto ze szpitala pojechała na rekonwalescencję do Galicji, regionu skąd pochodzi. Obiecała, że spotka się z dziennikarzami ponownie, kiedy wróci do sił. Wtedy też odpowie na wszystkie pytania.