Roman Paszke wyjaśnia, że ciągłe zmiany pogody i ciężkie warunki w tym rejonie okazały się nie do pokonania. "Warunki, jakie spodziewane są dzisiejszej nocy i następnej doby to kolejna przeszkoda i zagrożenie dla jachtu i dla mnie" - napisał. Wobec kolejnych niekorzystnych prognoz pogody w tym rejonie, podjął decyzję o zakończeniu próby samotnego opłynięcia świata katamaranem pod wiatr. W wypowiedzi dla TVP Info kapitan Paszke przyznał, że podjął tą decyzję z bólem. Zaznaczył, że jest to dla niego osobisty dramat, ale nie ma już siły na dalsze czekanie na możliwość przedostania się na Pacyfik. Rzecznik rejsu Janusz Cieliszak powiedział IAR, że kapitan uznał, iż tym razem natura zwyciężyła. Pogoda cały czas się psuła, sztormy o sile 12 stopni w skali Beauforta ustawiały się w ciąg i uniemożliwiały przejście przez cieśninę, zmuszając kapitana do ciągłego czuwania. Janusz Cieliszak zaznacza, że kapitan nie miał możliwości zawinięcia do portu i doczekania tam poprawy warunków pogodowych, bo złamałby reguły rejsu. Zakładają one, że rejs dookoła świata powinien trwać non stop, bez żadnej pomocy, samotnie pod wiatr. Kapitan Roman Paszke wyruszył w rejs z Wysp Kanaryjskich 7 stycznia. Zamierzał pobić rekord ustanowiony przez francuskiego żeglarza Jean-Luc Van Den Heede, który okrażył Ziemię trudniejszą trasą- z Europy wokół Przylądka Horn- w 122 dni 14 godzin 3 minuty i 49 sekund.