46-letni Floyd zmarł 25 maja 2020 roku w trakcie aresztowania pod zarzutem użycia w sklepie fałszywego 20-dolarowego banknotu. Początkowo stawiał opór, obezwładnił go biały funkcjonariusz Derek Chauvin. Według prokuratury policjant przyciskał kolanem szyję leżącego już na ziemi i skutego mężczyzny przez około 9 i pół minuty. Zeznania świadków Lekarz sądowy Andrew Baker, świadek oskarżenia, zeznał w trakcie procesu, że śmierć Floyda była zabójstwem. Jego zdaniem choroba serca i narkotyki przyczyniły się do zgonu, ale głównym powodem śmierci było unieruchomienie ciała mężczyzny i ucisk jego szyi przez Chauvina. Inni świadkowie, w tym policjanci, uznali, że użył on bez potrzeby nadmiernej siły. W innym świetle przedstawiali podczas rozprawy wydarzenie obrońcy. Argumentowali, że Floyd zmarł z powodu nadużycia narkotyków oraz choroby serca i innych wcześniejszych schorzeń. Adwokat zwolnionego ze służby Chauvina, Eric Nelson, za formę stawiania oporu przy aresztowaniu uznał odmowę przez Floyda wejścia do radiowozu i jego słowa: "Nie mogę oddychać". Jego zdaniem uzasadniało to użycie siły. Uznanemu w kwietniu za winnego Chauvinowi grozi do 40 lat więzienia za morderstwo drugiego stopnia, do 25 lat za morderstwo trzeciego stopnia i do 10 lat za nieumyślne spowodowanie śmierci. Federalna ława przysięgłych postawiła w stan oskarżenia także trzech innych byłych policjantów z Minneapolis, którzy byli przy zatrzymaniu razem z Chauvinem. Fala protestów Śmierć Floyda rozpętała falę demonstracji i oskarżeń wobec policji o przemoc. Zrodziła także debatę o rasizmie, ponieważ funkcjonariuszom zarzucano brutalne traktowanie i zabijanie podczas interwencji zwłaszcza Afroamerykanów. "New York Times" szacował, że co najmniej sześć osób zginęło w aktach przemocy związanych z protestami. W Minneapolis i ok. 140 innych miastach na demonstracjach gromadziły się dziesiątki tysięcy ludzi. Doszło do strzelanin, grabieży i aktów wandalizmu, które przerodziły się w nocne zamieszki. Gwardię Narodową aktywowano w co najmniej 21 stanach. Na fali protestów urósł w siłę ruch Black Lives Matter (BLM). Jego aprobata zwiększyła się z 27 proc. w roku 2016 do 57 proc. latem minionego roku. Według "USA Today" w dobie ubiegłorocznych protestów BLM zebrała przez swoją fundację 90 mln dolarów. Stała się też jednak obiektem krytyki także ze strony czarnoskórej społeczności. Pojawiły się zarzuty o niedostatek przejrzystości finansowej i brak pomocy dla rodzin innych niż głośnych ofiar. - Zważywszy, że każdego roku z rąk policji ginie ponad 1000 osób, Black Lives Matter nie jest w stanie wesprzeć każdej rodziny, która doświadcza morderstw swoich bliskich z rąk policji - usprawiedliwiała Melina Abdullah, współdyrektorka Black Lives Matter Grassroots. Jeszcze inni wytykali liderom krajowym BLM większe zainteresowanie "sztuką i literaturą" niż wprowadzaniem pilnych, systemowych zmian. Co zmieniło się w USA? Media w USA przyznają jednak, że ruch BLM zainspirował zmiany w zakresie sprawiedliwości społecznej, egzekwowania prawa, polityki, rozrywki i edukacji. Minneapolis i inne miasta ograniczyły stosowanie przez policję techniki duszenia; Louisville w stanie Kentucky wyeliminowało prawo do wkraczania organów ścigania z nakazem przeszukania bez zapukania lub użycia dzwonka do drzwi. Między innymi w Seattle, San Francisco, Filadelfii i Baltimore okrojono budżety policyjne. Orędownicy reform podkreślają jednak, że wiele z obiecywanych zmian utknęło w martwym punkcie. Ustawa George Floyd Justice in Policing Act of 2020 przepadła w Senacie. Jej zaktualizowaną wersję w marcu zatwierdziła Izba Reprezentantów, ale znowu stoi w obliczu opozycji w wyższej izbie Kongresu. Nawet gdyby przeszła, będzie miała ograniczony wpływ na 18 tys. różnych organów ścigania, z których każdy ma własną politykę, zasady i procedury. Zdaniem obserwatorów wiele z lokalnych okręgów i organów ustawodawczych wykazało opór wobec jakiejkolwiek reformy. Kilka stanowych, kontrolowanych przez Republikanów, wzmacnia siłę policji, wykorzystując strach przed przemocą. Kentucky, Iowa i Arizona uchwaliły lub są w trakcie uchwalania ustaw zaostrzających kary za zamieszki i chroniących funkcjonariuszy. Jednocześnie według sondaży od czerwca 2020 roku śmierć z rąk policji poniosło tylu ludzi, ilu przez ostatnie pięć lat. Organizacja monitorująca brutalność policji Mapping Police Violence podała, że do 30 kwietnia było tylko sześć dni w tym roku, w których funkcjonariusze podczas służby nie zabili cywila. Zaniepokojenie w USA budzi rasizm Ankieta Associated Press-NORC Center for Public Affairs Research wskazuje na to, że od czasu śmierci Floyda więcej Amerykanów traktuje przemoc policyjną jako poważny problem. W roku 2019 było ich 36 proc., po zabiciu Floyda nastąpił wzrost do 48 proc. Obecnie plasuje się na poziomie 45 proc. Według około połowy respondentów funkcjonariusze nadużywający swych uprawnień są zbyt łagodnie traktowani przez wymiar sprawiedliwości. Zaniepokojenie w USA budzi rasizm. 42 proc. Amerykanów uważa, że relacje rasowe w kraju są dziś gorsze niż rok temu - dowodzi sondaż NPR/PBS NewsHour/Marist. 39 proc. uznaje je za mniej więcej takie same, a 17 proc. za lepsze. Biali są bardziej skłonni niż czarnoskórzy (w stosunku 45:34 proc.) oceniać, że relacje rasowe pogorszyły się w ciągu ostatniego roku. Ponad 57 proc. respondentów przewiduje jednak, że poprawi się to w przyszłych pokoleniach. Pierwszą rocznicę śmierci Floyda znaczą w USA wiece, marsze i czuwania. Prezydent Joe Biden spotka się w środę z rodziną zabitego mężczyzny.