Badanie zostało przeprowadzone przez naukowców z Politechniki Federalnej w Zurychu i opublikowano je w środę w czasopiśmie naukowym "PLOS One" (więcej tutaj). "Uderzające zmiany" w niemal 80 proc. miast świata Badacze przyjrzeli się klimatowi 520 największych miast świata. "Celem publikacji jest próba umożliwienia wszystkim, by lepiej zrozumieli to, co dzieje się ze zmianami klimatu" - podkreślił główny autor badania Jean-Francois Bastin w rozmowie z AFP. Wyniki analizy wskazują, że do 2050 roku 77 proc. miast na świecie doświadczy "uderzających zmian klimatycznych", a 22 proc. "nowych warunków", czyli czegoś, co do tej pory było w klimacie niespotykane. Wskazano, że pory roku w całej Europie będą coraz cieplejsze. Średnio temperatury wzrosną o 3,5 stopnia Celsjusza w lecie i 4,7 stopnia w zimie. Wielka Brytania jak Hiszpania, Polska jak Gruzja Jak będą wyglądały największe metropolie w 2050 roku? By zwizualizować zapowiadane, "dramatyczne zmiany" naukowcy stworzyli interaktywną mapę świata, na której zaznaczono setki miast wraz z prognozowanym wzrostem temperatur w ciągu trzech najbliższych dekad. Przy metropoliach zaznaczono ich odpowiedniki. Miejsca położone na półkuli północnej w strefach umiarkowanych lub chłodnych do 2050 roku będą przypominały dzisiejsze miasta, znajdujące się 1000 km bliżej równika. Naukowcy podkreślają, że wpłynie to negatywnie nie tylko na zdrowie ludzi, ale i infrastrukturę. I tak w ciągu 30 lat klimat Londynu będzie podobny do tego w dzisiejszej Barcelonie. Jeśli jednak ta prognoza wydaje się komuś kusząca, badacze ostrzegają: zmianie mogą towarzyszyć przypadki ekstremalnej suszy. Barcelona została dotknięta potężną suszą w 2008 roku. Wydano wówczas dziesiątki milionów euro na import wody pitnej do kraju. Zgodnie z prognozami naukowców, coraz bardziej prawdopodobne jest, że w przyszłości Londyn i miasta o podobnych szerokościach geograficznych będą doświadczać tych samych problemów. W Madrycie termometry do 2050 roku zaczną wskazywać podobne temperatury, co dziś w Marrakeszu, a Sztokholm stanie się jak Budapeszt. Moskwa zacznie przypominać bułgarską Sofię, Seattle stanie się jak San Francisco, a ludność Nowego Jorku poczuje się jak w Virginia Beach. W Warszawie maksymalna temperatura w najcieplejszym miesiącu wzrośnie o 6,7 stopni Celsjusza, a średnia roczna temperatura podskoczy o 2,4 stopnia. Klimat w Polsce będzie podobny do tego, jaki obecnie spotykany jest w gruzińskim Tbilisi - wynika z badań. Niespotykane zjawiska w "tropikalnych" miastach Jak wskazują autorzy analizy, zmiany będą jeszcze bardziej dramatyczne dla jednej piątej miast świata. Dotyczy to miejsc "tropikalnych", jak Kuala Lumpur, Dżakarta czy Singapur. Do 2050 roku doświadczą one warunków klimatycznych, których nie napotkano dotąd jeszcze w żadnym innym miejscu na świecie. Zmiany spowodują tam ekstremalne zjawiska pogodowe. Wilgotne i suche pory roku staną się jeszcze bardziej intensywne, zwiększając niebezpieczeństwo coraz częstszych i poważniejszych suszy oraz powodzi. "Ten bezprecedensowy poziom zmian zwalił mnie z nóg. To warunki środowiskowe, których nie ma w tej chwili nigdzie indziej na świecie" - powiedział "Guardianowi" szwajcarski naukowiec Tom Crowther, który prowadził badania. "Oznacza to, że pojawią się nowe wyzwania polityczne i infrastrukturalne, z którymi nie mieliśmy wcześniej do czynienia" - dodał. Naukowiec ostrzegł, że nie jesteśmy jeszcze na to przygotowani. "Planowanie dotyczące zmian klimatycznych musi rozpocząć się nie dziś, a wczoraj. Im szybciej się zacznie, tym mniejszy będzie wstrząs" - podkreślił. "Życie w mieście stanie się nie do zniesienia" "Wraz ze wzrostem temperatur w lecie, więcej ludzi w północnej Europie zacznie kupować klimatyzatory, a to pociągnie za sobą coraz większe obciążenie sieci elektrycznych, tworząc błędne koło" - zaznaczył z kolei autor badania, Jean-Francois Bastin. "Minęło ponad 30 lat, odkąd większość z nas zgodziła się, że z powodu działalności człowieka na świecie następują zmiany klimatyczne. Jednak nadal ponosimy porażkę i nie umiemy przekształcić tego w działania globalne" - dodał. Mike Childs z międzynarodowej organizacji ekologicznej Friends of the Earth w rozmowie z "Guardianem" zwrócił uwagę, że "młodzi ludzie wychodzą dziś na ulice, bo nie chcą, by kryzys klimatyczny zniszczył ich przyszłość". "Ta analiza pokazuje jednak, że każdy poniżej 50. roku życia powinien być równie mocno zaniepokojony, że życie w mieście do 2050 roku może stać się po prostu nie do zniesienia" - ostrzegł.