"Jesteśmy zasmuceni i zszokowani tym, co zrobił Usman. Całkowicie potępiamy jego działania i pragniemy złożyć kondolencje rodzinom ofiar, które zginęły, i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia wszystkim rannym. Chcielibyśmy prosić o uszanowanie prywatności naszej rodziny w tym trudnym okresie" - głosi oświadczenie przekazane poprzez londyńską policję metropolitalną. W Fishmongers' Hall w piątek odbywało się seminarium na temat reintegracji przestępców. 28-letni Usman Khan - skazany w przeszłości za terroryzm, a w grudniu zeszłego roku warunkowo zwolniony - zaatakował jej uczestników nożami kuchennymi, zabijając dwie osoby, i groził zdetonowaniem ładunków wybuchowych (które później okazały się atrapą). Khan po ucieczce z budynku na most został zastrzelony przez policję. W ataku zginęły dwie osoby: 23-letnia Saskia Jones i 25-letni Jack Merritt. Oboje byli absolwentami uniwersytetu w Cambridge i uczestniczyli w organizowanym przez tę uczelnię programie reintegracji skazanych Learning Together. Merritt był jego koordynatorem, a Jones jedną z wolontariuszek. Do tego, że nie było większej liczby ofiar śmiertelnych, wydatnie przyczynił się pracujący w kuchni w Fishmongers' Hall Polak, 38-letni Łukasz, który po usłyszeniu krzyków przybiegł do sali, gdzie terrorysta atakował ludzi i za pomocą zdjętego ze ściany półtorametrowego kła narwala (ssaka morskiego z rodziny waleni) podjął z nim walkę. To pozwoliło wielu innym osobom na opuszczenie sali. W trakcie tej walki Polak został pięciokrotnie dźgnięty nożem, co jednak nie przeszkodziło mu, by wraz z innym pracownikiem - który z kolei wziął gaśnicę - pobiec za uciekającym terrorystą na Most Londyński, gdzie później zastrzeliła go policja. Polak został już wypisany ze szpitala. Z Londynu Bartłomiej Niedziński