Byłaby to gigantyczna kampania informacyjna, która ruszałaby dosłownie w pierwszych godzinach od zaginięcia dziecka. Kluczowym momentem jest pierwszych kilka godzin - tłumaczy Garry McCann. Stacje telewizyjne w czasie najwyższej oglądalności podawałyby informacje o zaginięciu dziecka, pokazując jego zdjęcie oraz zdjęcie ewentualnego podejrzanego o porwanie. Na autostradach i stacjach benzynowych pojawiałyby się błyskawicznie billboardy i plakaty. Tego typu kampania odbywałaby się we wszystkich krajach Unii Europejskiej, w pierwszej kolejności oczywiście w państwach sąsiadujących z krajem, w którym dziecko zaginęło. Sądze, że gdyby wówczas taki system działał, szanse na odnalezienie naszej córki byłyby większe - przekonywała Kate McCann. Na razie system taki działa tylko we Francji i Grecji.