Do tragedii doszło w niedzielę wieczorem. Anthony Hennis wziął swojego rocznego synka Antiqa na spacer. Dziecko siedziało w wózku. Nagle padły cztery strzały. Jeden z pocisków trafił chłopczyka w głowę. Tuż po przyjechaniu do szpitala lekarze stwierdzili zgon dziecka.Dlaczego zginął?W poniedziałek policja poinformowała, że śmierć chłopca może być efektem porachunków gangów, a celem zabójcy miał być ojciec dziecka. Sąsiedzi Hennisów, świadkowie zabójstwa, twierdzą, że znają mordercę. Obecnie pracują z policją nad portretem pamięciowym. Jeden z nich powiedział lokalnym mediom, że strzelanina była efektem "kłótni między bratem strzelca i ojcem dziecka". W niedzielny wieczór Anthony Hennis poszedł do domu matki Antiqa, ponieważ chciał wziąć chłopca w odwiedziny do babci. Mężczyzna był jeszcze niedaleko domu, gdy około 19.20 padły strzały. "Usłyszałam mężczyznę krzyczącego: "Moje dziecko jest ranne! Moje dziecko jest ranne!" - powiedziała lokalnym mediom Gina Gamboa, która była świadkiem strzelaniny - "Odchodził od zmysłów". Jak przypomina CNN, do zabójstwa chłopca doszło dwa dni po uznaniu 18-latka winnym zastrzelenia 21 marca rocznego dziecka w Brunswick w stanie Georgia. Mężczyźnie grozi kara dożywocia. Matka dziecka zeznała, że De'Marquise Elkins napadł na nią podczas spaceru i zażądał pieniędzy. Gdy powiedziała, że nic przy sobie nie ma, postrzelił ją w nogę i strzelił do jej syna.