Poseł SPD i były opozycjonista w d. NRD Markus Meckel ostrzega: jeśli to się nie zmieni, dojdzie do skandalu i zafałszowania historii. Kanclerz Niemiec Angela Merkel potwierdziła na początku września, że na uroczystości 9 listopada zaprosiła przywódców czterech mocarstw - prezydentów: USA, Rosji i Francji oraz premiera Wielkiej Brytanii. Według niej jedynie amerykański prezydent Barack Obama najpewniej nie przybędzie do Berlina, a pozostali przywódcy zapowiedzieli udział w uroczystościach. Do Warszawy zaproszenia na razie nie wysłano. Niemiecki Urząd Kanclerski zapewnia, że "kwestia zaproszeń jest w toku dyskusji i żadne ostateczne decyzje nie zapadły". "Nie ma więc na razie powodów do alarmu" - oceniają dyplomaci. Jednak Markus Meckel nie krył oburzenia. - Będzie skandalem, jeśli Niemcy nie zaproszą na 9 listopada tych, którzy razem z nami wywalczyli wolność i przebili mur berliński, czyli Polaków, Czechów, Węgrów czy Słowaków. Nazwałbym to nawet fałszowaniem historii, bo mur upadł w wyniku pokojowej rewolucji, której nie można traktować odrębnie od tego, co zdarzyło się wcześniej w innych środkowoeuropejskich państwach - powiedział Meckel. Dodał, że obecność dawnych aliantów bardziej pasuje na uroczystości 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec, która przypadnie 3 października za rok. - Nie mam nic przeciwko temu, by zostali zaproszeni również teraz, ale priorytetowe znaczenie 9 listopada mają kraje środkowoeuropejskie - ocenił Meckel. Sama Angela Merkel wielokrotnie podkreślała w tym roku rolę polskiej Solidarności, Praskiej Wiosny w 1968 r. czy powstania na Węgrzech w 1956 r. dla upadku komunizmu i zjednoczenia Niemiec. "Wskazano nam, Niemcom - szczególnie w dawnej NRD - drogę ku pokojowej rewolucji" - mówiła niedawno w nagraniu wideo opublikowanym na jej stronie internetowej na kilka dni przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej 1 września. Na 9 listopada niemiecki rząd federalny i władze Berlina planują spektakularne uroczystości. Ich kulminacją będzie symboliczna inscenizacja: tysiąc kolorowych, wysokich na 2,5 metra styropianowych płyt, ustawionych na dawnej linii muru berlińskiego w okolicy Bramy Brandenburskiej, runie niczym kostki domina. Na obchodach ma się pojawić były prezydent Polski i były przywódca Solidarności Lech Wałęsa. Czytaj także: Sikorski: Za wcześnie na spekulacje ws. zaproszeń na rocznicę obalenia muru