Tragiczne zdarzenia tak zapamiętał ks. Stanisław Dziwisz, papieski sekretarz: - Zobaczyłem, że Ojciec Św. został zraniony. Chwiał się, ale nie było widać ani krwi ani ran. Zapytałem: "Gdzie?" Odpowiedział: "W brzuch." Spytałem jeszcze: "Czy bardzo boli?" Odpowiedział: "Tak." Stojąc za Ojcem Świętym podtrzymywałem go, żeby nie upadł. Półleżał w aucie, oparty o mnie i tak dojechaliśmy do ambulansu koło centrum sanitarnego wewnątrz murów watykańskich. Ojciec Święty miał oczy zamknięte, bardzo cierpiał i powtarzał krótkie modlitwy w formie aktów strzelistych. Tylko natychmiastowa, trwająca ponad 5 godzin operacja w szpitalu "Agostino Gemellia" uratowała życie papieżowi, który stracił 3,5 litra krwi. Już następnego dnia Jan Paweł II wybaczył swojemu niedoszłemu zabójcy. - Modlę się za brata, który zadał mi cios, i szczerze mu przebaczam - powiedział. Zamachowiec został ujęty zaraz po oddaniu strzałów, a już po dwóch miesiącach włoski sąd skazał go na dożywocie. Jednak do dziś nie udało się ustalić kto inspirował Alego Agcę do podniesienia ręki na papieża. Hipotezy mówiły o mocodawcach z KGB lub bułgarskich służbach specjalnych. Sam zamachowiec w więzieniu przedstawił 128 różnych wersji zdarzeń. Prawdziwą mógł poznać jedynie papież, który odwiedził Agcę w więzieniu 2 lata po zamachu. W 2000 Turka deportowano do ojczyzny, gdzie został skazany za popełnione wcześniej morderstwo na 36 lat więzienia. Jednak na mocy amnestii wyrok zmniejszono do 7 lat. Na pamiątkę zamachu w Polsce co roku odbywają się "Białe Marsze". Pierwszy miał miejsce w Krakowie 17 maja 1981 roku. Z Błoń na Rynek Główny przemaszerowało wtedy kilkaset tysięcy ludzi na znak wsparcia dla Jana Pawła II.