Według śledczych, dwanaście miesięcy wystarczy, żeby przeprowadzić dokładne badania wszystkich szczątków maszyny, która w marcu rozbiła się w Alpach. Pozwoliłoby to zamknąć śledztwo w sprawie katastrofy, do której prawdopodobnie celowo doprowadził niemiecki pilot Andreas Lubitz. W tej chwili trwa badanie stopnia skażenia substancjami chemicznymi alpejskiego stoku koło miejscowości Barcelonette, gdzie doszło do katastrofy. - Ustalamy, jak rozległy jest obszar, na którym środowisko naturalne mogło zostać skażone, bo w zbiornikach samolotu znajdowały się między innymi cztery tony paliwa - wyjaśnia prefekt regionu Górnej Prowansji Patricia Willaert. Usuwanie chemicznego skażenia terenu zostanie sfinansowane przez grupę Lufthansa, do której należą linie Germanwings. Wszystkie szczątki ofiar i samolotu zostały już wcześniej stamtąd zabrane. Lecący z Barcelony do Düsseldorfu Airbus A320 linii Germanwings rozbił się 24 marca przed południem w trudno dostępnym rejonie we francuskich Alpach. Na pokładzie znajdowało się 150 osób, w tym sześcioro członków załogi. Nikt nie przeżył katastrofy. Marek Gładysz