Na spotkaniu każdy z ambasadorów dostał kopertę z wyszczególnionymi skutkami trzech propozycji sankcji dla gospodarki jego kraju. Zawartość kopert jest tajna. Pierwszy rodzaj sankcji, określanych jako słabe, to np. unijne embargo na rosyjskie produkty luksusowe, takie jak kawior. Kolejny, o średniej sile rażenia, to zakaz importu rosyjskich diamentów, stali i nawozów. Wreszcie najsilniejsze sankcje, ale które miałyby największy wpływ na gospodarki krajów Unii, to wstrzymanie importu rosyjskiego gazu i ropy. Komisja w swoim dokumencie analizuje wpływ każdej z tych opcji na poszczególne kraje Unii. Podaje też możliwości zastąpienia rosyjskich produktów artykułami z innych państw i ocenia ryzyko retorsji ze strony Rosji. - Na przykład w przypadku wstrzymania importu rosyjskiej stali oceniamy, które z unijnych krajów najwięcej importują, a więc które najbardziej ucierpią. Informujemy, gdzie mogłyby znaleźć alternatywnych dostawców i przewidujemy możliwe retorsje ze strony Moskwy - tłumaczy brukselski urzędnik pragnący zachować anonimowość. Jego zdaniem Polska najbardziej ucierpiałaby z powodu trzeciej opcji, czyli wstrzymania dostaw energii z Rosji. Dotyczy to także innych krajów Europy Środkowowschodniej. - Oceniamy więc skąd można kupić gaz, by pominąć Gazprom - dodaje. Sankcje nie mogą zaszkodzić członkom UE Informatorzy korespondentki RMF FM podkreślają, że przy opracowywaniu opcji możliwych sankcji ekonomicznych zastosowano trzy kryteria. Sankcje muszą przede wszystkim bardziej dotknąć Rosję niż kraje Unii Europejskiej. - Nie może być tak, że ten, kogo chcemy ukarać lepiej na tym wyjdzie niż my - wyjaśnia rozmówca Katarzyny Szymańskiej-Borginon. Decydując się na sankcje ekonomiczne, trzeba też zawczasu wziąć pod uwagę konieczność zachowania jedności UE. - Chodzi o to, żeby wprowadzając sankcje, jeszcze bardziej nie podzielić Unii, co byłoby w interesie Moskwy - mówi urzędnik. Trzeba również zachować proporcje między "wrażliwością ekonomiczną" każdego z krajów Unii. Komisja rozważa dlatego każdą z trzech opcji (słabą, średnią i mocną) w odniesieniu do każdego z 28 państw UE. Nie ma jedności w Grupie Wyszehradzkiej Propozycja Komisji będzie teraz konsultowana i dyskutowana przez kraje członkowskie UE. - Będzie to z pewnością krwawa bitwa - mówi jeden z dyplomatów dużego kraju UE. Wiele będzie zależało także od jutrzejszych rozmów w Genewie. Według informacji naszej korespondentki, sankcjom ekonomicznym najmocniej sprzeciwiają się: Niemcy, Finlandia, Włochy, Hiszpania, Cypr i Grecja. Gotowe na wprowadzenie sankcji gospodarczych są natomiast: Polska, Szwecja, Dania, Litwa, Łotwa, Estonia oraz Wielka Brytania, która początkowo była przeciwna. Kraje Beneluksu wprawdzie obawiają się skutków sankcji gospodarczych, ale także ich nie wykluczają. Nie ma także jedności w Grupie Wyszehradzkiej. Węgry i Słowacja wspierają stanowisko Berlina. Katarzyna Szymańska-Borginon