To młody mężczyzna, który ucierpiał w trakcie ostatnich walk na Majdanie. - Trafił mnie pocisk, zostałem ranny w oko - opowiadał reporterce RMF FM - W rezultacie straciłem wzrok. Teraz jestem na leczeniu. Mam nadzieję, że polscy lekarze swym mistrzostwem i profesjonalizmem ten wzrok mi przywrócą. Nie wszyscy ranni chętnie rozmawiają z mediami. Boją się, że upubliczniając swój wizerunek, po powrocie do Kijowa, narażą siebie i swoje rodziny na prześladowania. Mówią, że jeżeli będzie trzeba wrócą na Majdan, bo teraz nie można się cofnąć. - Na Majdanie trwa walka o prawo i wolność Ukraińców - mówi ranny w oko mężczyzna - Walka o to, byśmy mogli żyć w wolnym kraju, w kraju bez dyktatury. Walczymy o prawo do sprawiedliwych sądów, sprawiedliwych władz, które będą służyć dobru ludzi, a nie okradać ich. Ranni z Kijowa stracili nadzieję na porozumienie. Mówią, że czas na to już minął. Teraz nie można się poddawać i trzeba iść dalej - do wolności. W całej Polsce w szpitalach MSW dla rannych z Ukrainy przygotowano około 400 miejsc. Jarosław Buczek rzecznik centralnego szpitala klinicznego MSW mówi, że ranni, którzy trafiają do Polski, są w dobrym stanie. - Te osoby już przeszły przez proces medyczny. W Kijowie już ktoś się nimi zajął i to dobrze się zajął - mówi - My wykonujemy ostatnie medyczne czynności. Jarosław Buczek wspomina jednak, że pierwszym transportem z Kijowa przywieziono mężczyznę wymagającego specjalistycznej opieki okulistycznej. - Gra toczyła się o jego oko, więc trzeba było szybkiego działania - mówi. Większość rannych deklaruje chęć powrotu do Kijowa. Ci, którzy będą chcieli zostać jeszcze przez jakiś czas, mogą zgłosić się do polskich rodzin, które są gotowe na ich przyjęcie. Oprócz 21 szpitali MSW także inne szpitale deklarują chęć przyjęcia ofiar ukraińskiego konfliktu. Monika Gosławska