Okazało się, że odnaleziony na trasie przejazdu granatnik RPG był rozbrojony, a nie - jak wcześniej informowali Ukraińcy - "gotowy do oddania strzału". Badania tego sprzętu wykazały, że w ogóle nie nadawał się do użycia. Jak dowiedział się nasz reporter, wykryto też samą wyrzutnię, natomiast w miejscu, gdzie się znajdowała, nie było amunicji. Według informacji Krzysztofa Zasady, to mogła być skrytka, na którą podczas wzmożonych działań w związku z wizytą polskiej delegacji, natrafiono całkowicie przypadkowo. Mimo to, zgodnie z procedurami i dmuchając na zimne, zmieniono trasę przejazdu Ewy Kopacz. W tej sprawie w Polsce nie jest też prowadzone żadne śledztwo, natomiast wszystkie okoliczności wyjaśniane są na poziomie dyplomatów. Ewa Kopacz i Arsenij Jaceniuk na cmentarzu w Bykowni uczcili pamięć ponad trzech tysięcy Polaków zamęczonych przez NKWD w sowieckich katowniach na terenie dzisiejszej Ukrainy. Krzysztof Zasada