Chodzi o słowo "przygotowuje". Kilku polskich europosłów zorientowało się, tuż przed głosowaniem nad rezolucją w sprawie Ukrainy, że słowo "przygotowuje" wypadło - przekształcając rezolucję w wezwanie do natychmiastowych sankcji. Wtedy niemiecki chadek Elmar Brok wstaje i mówi, że to jego własna pomyłka i... tłumacza. Nikt z moich rozmówców w PE w to nie wierzy, bo Brok to zwolennik wprowadzenia natychmiastowych sankcji dla władz Kijowa, podobnie jak eurodeputowany PO, Jacek Saryusz-Wolski, pomysłodawca rezolucji. Tekst rezolucji został uzgodniony przez grupy polityczne dzień wcześniej i było w nim wezwanie do "przygotowania sankcji". Natomiast ten tekst, który o mały włos przegłosowali eurodeputowani (od rana znajdował się na oficjalnej stronie Parlamentu Europejskiego) wzywał do natychmiastowych sankcji, bo w tajemniczy sposób wypadło słowo "przygotowuje". Wyraźnie ktoś chciał w Parlamencie Europejskim - niezbyt parlamentarnymi środkami - zmienić sens rezolucji i apelować o natychmiastowe sankcje dla Kijowa. A taki apel o wprowadzenie sankcji miałby konsekwencje polityczne na Ukrainie i w Unii Europejskiej. Według wielu moich rozmówców to była skandaliczna, nieparlamentarna próba robienia własnej polityki. Gorzej, podają zarzuty o próbę podważenia polityki UE i polityki polskiego rządu, które obecnie wciąż nastawione są na poszukiwanie dialogu między Janukowyczem a opozycją. "To po prostu próba dywersji" - mówił mi jeden z polskich eurodeputowanych. Trudno nie zgodzić się z tą krytyką. Zbyt wiele znam takich "pomyłek". W 2000 roku, gdy wykryłam z kolegą z PAP, że prezydent Francji, chciał upokorzyć Polskę na szczycie UE w Nicei przyznając nam mniej głosów w Radzie UE niż Hiszpanii - to tłumaczył następnie, że to był ..."błąd maszynistki". Wszyscy natomiast znamy słynne zdanie "(...) lub czasopisma" usunięte z przyjętego już w 2002 rządowego projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Sądzę, że należałoby zbadać, czy w sprawie ukraińskiej rezolucji nie było podobnie. W każdym razie w świat poszła nieprawdziwa informacja, że PE wzywa do sankcji, podczas gdy tak naprawdę zaapelował tylko o ich przygotowanie. Katarzyna Szymańska-Borginon