To przede wszystkim Wielka Brytania i Holandia - wspierana przez belgijskiego szefa Rady Europejskiej Herman van Rompuy'a - wprowadziły zapis mówiący o tym, że swoboda przepływu osób musi być chroniona przed "nadużyciami i oszukańczymi roszczeniami". Londyn i Haga już od ponad roku dążą do ograniczenia uprawnień polskich pracowników pod pretekstem częstych nadużyć, takich jak turystyka zasiłkowa czy fikcyjne małżeństwa. Według polskich dyplomatów zdanie, które wciąż znajduje się w projekcie końcowego dokumentu jest dla Polski niekorzystne, bo otwiera furtkę dla zmian w niepodważalnej do tej pory zasadzie swobodnego przepływu osób. - Niedobre jest, że swoboda przepływu osób kojarzona jest wyłącznie z nadużyciami. Trzeba by było zrównoważyć to stwierdzenie czymś pozytywnym - tłumaczy polski dyplomata. Jak się dowiedziała reporterka RMF FM, Polska próbowała wykreślić kontrowersyjne sformułowanie, lecz Herman van Rompuy się uparł i zdanie za każdym razem wracało. Katarzyna Szymańska-Borginon CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL