Komisja Europejska wyznaje podstawową zasadę, że stosowanie dodatków do żywności musi być bezpieczne, a ich zastosowanie musi być niezbędne ze względów technologicznych, nie może wprowadzać w błąd konsumentów i musi przynosić im korzyści. W oparciu o ocenę bezpieczeństwa przeprowadzoną przez Komitet Naukowy, w Unii Europejskiej przyjęto w 1988 r. dyrektywę dotyczącą dodatków do żywności, z której wywodzą się bardziej szczegółowe zapisy prawne. Unijny wykaz substancji dodatkowych do żywności jest ciągle uzupełniany i poprawiany. Jeżeli jakiś kraj chce uzyskać zgodę na stosowanie danego dodatku w produktach, w których unijne prawo tego nie przewiduje, musi wystąpić o zgodę. W czerwcu tego roku Polska uzyskała specjalną zgodę na stosowanie przy produkcji win owocowych kilku dodatków np. fosforanów, kwasu metawinowego czy dwutlenku siarki. Z wnioskiem tym wstąpiła 10 lutego 2011 r. do Komisji Krajowa Rada Winiarstwa i Miodosytnictwa. Kilka miesięcy wcześniej Bruksela także zgodziła się na wniosek polskiego przemysłu mięsnego na stosowanie azotynów jako konserwantów w polskich produktach tradycyjnych takich jak kiełbasa surowa biała, kiełbasa surowa czy tatar wołowy. Zdaniem Komisji stosowanie tych dodatków nie prowadzi do dodatkowego narażenia zdrowia konsumentów, nie budzi więc obaw co do bezpieczeństwa. Rozmówcy dziennikarki RMF FM w Komisji Europejskiej przyznają jednak nieoficjalnie, że często tradycyjne produkty zawierają więcej substancji chemicznych, które należałoby ograniczać niż produkty zwyczajne. Przykładem jest choćby polska walka o wędzonki. Polska starła się o możliwość przedłużenia obecnej normy rakotwórczego benzo(a)pirenu, mimo, że od września norma ta miała zostać obniżona. Ta chemiczna substancja smolista powstaje podczas tradycyjnego wędzenia wędlin. (mpw) Katarzyna Szymańska-Borginon