Już niedługo - 8 października - ma odbyć się głosowanie nad dyrektywą w europarlamencie. W Brukseli aż huczy, ponieważ jeden z największych koncernów tytoniowych stworzył na własny użytek elektroniczną kartotekę europosłów zaznaczając stopień "przydatności" każdego z nich dla interesów firmy.O sprawie donosiły już wielkie europejskiej media: "Der Spiegel", "Le Soir", "The Guardian", "Le Parisien". Ów koncern dosłownie rozpracowywał eurodeputowanych. Przy każdym nazwisku europosła jest informacja o spotkaniach z przedstawicielami koncernu, z dzienną datą, jest zaznaczone także, czy trzeba dalszych spotkań. Każdy europoseł oznaczony został albo kolorem zielonym (przychylny interesom firmy tytoniowej), pomarańczowym (trzeba nad danym posłem jeszcze popracować, trzeba się z nim jeszcze spotkać) i czerwonym (poseł przeciwny interesom firmy, wróg tytoniu). Dzięki temu koncern mógł robić symulację głosowań. Jak sprawdziła dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, w tych dokumentach wszyscy polscy eurodeputowani zostali oznaczeni kolorem zielonym, jako ci sprzyjający interesom koncernu. Wszyscy "zieloni" Teoretycznie nie powinno to dziwić, ponieważ polski rząd jest przeciwny dyrektywie tytoniowej. Zdaniem Szymańskiej-Borginon, szkoda, że wśród polskich eurodeputowanych nie ma chociaż jednego "sprawiedliwego", który by się odważył wybrać to pierwsze. - Tak się może zdarzyć, to po prostu zbieżność interesów jakiegoś lobby i naszych przekonań - tłumaczy jeden z eurodeputowanych. W marcu zeszłego roku przedstawiciele koncernu przeprowadzili rozmowy z połową polskich eurodeputowanych. Bogusław Sonik z PO wymieniany jest w dokumentach jako jeden z najchętniej widzianych przez koncern autorów raportu nt. dyrektywy tytoniowej w komisji ds. ochrony środowiska. - To oburzające, takie operacyjne segregowanie eurodeputowanych - komentuje Sonik i zapewnia, że walczy o "slimy" i "mentole", ale poza tym popiera zapisy o ochronie zdrowia w dyrektywie tytoniowej. Małgorzata Handzlik z PO nie dziwi się, że znalazła się w dokumentach koncernu. Przygotowywała raport na temat dyrektywy tytoniowej. Spotykała się więc z lobbystami, co jest normalne. Miała jednak na nich "sposób". Zastosowała się po prostu do wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia, która przestrzega przed spotkaniami z lobby tytoniowym. Z każdego spotkania Handzlik zamieszczała na swojej stronie internetowej notatkę. -Te spotkania odbywały się zawsze w towarzystwie mojej asystentki, a dodatkowo przychodziła na nie doradczyni z mojej grupy politycznej - opowiada eurodeputowana. Dzięki tej przezorności i przejrzystości zyskała uznanie organizacji prozdrowotnych, chociaż jej raport wspierał raczej tezy lobby tytoniowego. - To przykład jak europoseł powinien się zachowywać wobec lobbystów - chwali przedstawicielka EPHA (European Public Health Alliance), Monika Kosisinska. - Niewielu eurodeputowanych do tego stopnia informowało o swoich spotkaniach z przedstawicielami firm tytoniowych - dodała. Katarzyna Szymańska-Borginon