Nieoficjalnie urzędnicy KE dają do zrozumienia, że nie wysyłają żadnej osoby, która ma znaczenie polityczne i decyzyjne. W Warszawie pojawi się delegat, którego nazwiska rzeczniczka nawet nie podaje, bo to osoba szerzej nieznana. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, może to być np. zastępca sekretarz generalnej Helgi Schmid albo dyrektor departamentu bliskowschodniego. "Jest to wyraźny sygnał, że dla KE ta konferencja jest problematyczna" - przyznaje rozmówca dziennikarki RMF FM. W Brukseli jest ona widziana raczej jako proamerykańska, antyirańska i niosąca niebezpieczeństwo rozbicia unijnej jedności. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini jak i Helga Schmid uważają, że przyczyniły się do zwarcia z Iranem trudnego porozumienia nuklearnego, które jest teraz podważane przez Waszyngton.