Według francuskich mediów były wiceszef kancelarii Macrona - Alexandre Benalla, który wsławił się m.in. tym, że przebrany za policjanta bił pierwszomajowych demonstrantów oraz inny pracownik Pałacu Elizejskiego, również odpowiedzialny za bezpieczeństwo szefa państwa - dostali 300 tysięcy euro od rosyjskiego miliardera Iskandera Machmudowa. Chodziło o zapłatę za to, że w tym samym czasie - w tajemnicy - zajmowali się również ochroną tego ostatniego, choć szczegóły tajnego kontraktu nie są znane. Paryscy komentatorzy alarmują, że pracując po cichu dla Rosjanina z bliskiego otoczenia Putina, który na dodatek podejrzany jest o związki ze zorganizowaną przestępczością, obaj współpracownicy Macrona narazili na niebezpieczeństwo francuskie państwo. Marek Gładysz