Przez zamknięcie trasy zawracani Polacy, Czesi czy Litwini w podróży spędzają kilkanaście godzin i pokonują kilkaset dodatkowych kilometrów. By dotrzeć do Rosji z Białorusi muszą jechać przez Łotwę. Rosyjskiej granicy nie było od lat. Mimo to straż graniczna, czyli tak naprawdę Federalna Służba Bezpieczeństwa, zawraca każdego obcokrajowca. To taka rosyjska strefa Schengen - zauważa korespondent RMF FM w Moskwie Przemysław Marzec. Podróżujący wjeżdżają na Białoruś, potem znajdują się w Rosji i nagle są łapani. Są także i tacy Polacy, którym skończyła się białoruska wiza tranzytowa i nie mogą w ogóle wjechać do tego kraju. W Rosji na temat zawracania obcokrajowców z granicy nie ma żadnej informacji. To dość dziwne, bo Rosjanie lubią chwalić się takimi działaniami odwetowymi wobec - ich zdaniem wrogiego - Zachodu. Polska ambasada na zaistniałą sytuacje zareagowała notą dyplomatyczną. Stało się to po tym, gdy w Krasnej Gorce zatrzymano polskiego dyplomatę wracającego z urlopu. Jechał samochodem zarejestrowanym w naszym kraju. Po tym zdarzeniu, jak dowiedział się nieoficjalnie korespondent RMF FM w polskiej ambasadzie, na białorusko-polską granicę wysłano konsula, który potem przesłał raport do Warszawy. Polscy konsulowie ślą również raporty o dyskryminacji na rosyjskiej granicy. To po skargach polskich obywateli. Reakcji naszego kraju wciąż nie ma.Jak zauważa korespondent RMF FM, w odpowiedzi Polska powinna zamknąć dla Rosjan granicę z Białorusią i odprawiać ich jedynie przez obwód kaliningradzki. APA Przemysław Marzec