- Po uzyskaniu tych sztywnych informacji (o włamaniu - red.) powstało zaniepokojenie, stąd potrzeba ich zgłębienia - tak, aby wiedzieć, co mogło zginąć i czy nie spowoduje to jakichś problemów w realizacji wniosków o pomoc prawną - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej Zbigniew Rzepa. Uzyskane informacje - jak dodał - uspokoiły naszych śledczych. Nad ranem nieznani sprawcy włamali się do jednego z oddziałów Komitetu Śledczego przy Prokuraturze w Moskwie. Komitet to odpowiednik amerykańskiego FBI. Przestępcy wdarli się do oddziału zajmującego się sprawami specjalnego znaczenia. Rosyjskie agencje donoszą, że celem napadu były dokumenty i materiały zbierane przez śledczych. Agencja Interfax podaje, że włamano się do 18 gabinetów i 25 sejfów, w których przechowuje się najważniejsze materiały śledcze. Okazuje się, że wydział był pilnowany tylko przez jednego, nieuzbrojonego ochroniarza-emeryta. Mężczyzna został związany, a włamywacze przez kilka godzin spokojnie penetrowali oddział komitetu śledczego i rozbijali zamki sejfów. O poranku na stronie Komitetu Śledczego pojawił się komunikat, w którym napisano, że żadne materiały śledcze nie zaginęły, a przestępcy zabrali jedynie kamerę wideo i telewizor.