Turyści skarżą się, że to wcale nie huragany nawiedzające Karaiby zatrzymały ich na Dominikanie. Lotniska na Dominikanie już funkcjonują normalnie. Inni turyści z tych samych hoteli, ale z zagranicznych biur podróży, np. angielskich, mają zapewniony powrót samolotowy do domu. Turyści z Polski, choć mają przedłużony pobyt w hotelu i wyżywienie, to nie wszyscy mogą pozwolić sobie na dłuższy, ale przymusowy pobyt na wakacjach. - My czekamy 5 dni, ludzie mają pracę - mówi pan Grzegorz z Krakowa, który wraz z żoną wybrał się na Dominikanę w podróż poślubną, a już powinien być w Szwecji, gdzie pracuje. Turyści po rozmowie z rezydentami podejrzewają, że biuro podróży nie ściąga ich do kraju, bo czeka aż zapełni się samolot z Polski - bowiem przez huragany wiele osób zrezygnowało z wycieczek na Karaiby.- Nie opłaca się wysłać pustego samolotu po nas, prześlą turystów z Warszawy i wtedy nas odbiorą - dodaje pan Grzegorz. Co więcej, jak się okazało, biuro podróży nie przedłużyło ubezpieczenia turystów. (m) Mariusz Piekarski