Deklaracja Timmermansa padła tuż przed posiedzeniem Rady UE, na którym wiceszef Komisji miał poinformować unijnych ministrów ds. europejskich o stanie rozmów z Polską ws. sporu o praworządność. Wypowiedź Timmermansa strona polska odebrała jako konfrontacyjną. Warszawa była zaskoczona, że KE nie odnotowuje w sposób bardziej pozytywny dotychczasowych ustępstw ws. zmian w wymiarze sprawiedliwości. Co jednak istotne, w Komisji Europejskiej mówi się o pewnym dwugłosie ws. Polski. Według informacji Katarzyny Szymańskiej-Borginon na porozumieniu z Warszawą bardziej zależy szefowi KE Jean-Claude’owi Junkcerowi - głównie dlatego, że chciałby móc pochwalić się pozytywnym podsumowaniem swojej upływającej w przyszłym roku kadencji. Junckerowi zależy także na przyjęciu nowego unijnego budżetu najpóźniej na początku przyszłego roku - a gdyby doszło do konfrontacji ws. procedury artykułu 7, to nie będzie raczej szans na kompromis ws. budżetu. Frans Timmermans natomiast ma nieco inną optykę: jest socjalistą i myśli o swojej przyszłości politycznej. Usztywnia swe stanowisko, bo w jego interesie jest albo przymuszenie polskiego rządu do wprowadzenia rzeczywistych zmian w sądownictwie, albo kontynuowanie "grillowania" Warszawy. Z ustępstw wobec Polski będzie bowiem rozliczany przez swoją grupę polityczną. Katarzyna Szymańska-Borginon