"Zdrajcy" poszukuje prokuratura w Liechtensteinie. Niemieckie media donoszą, że wywiad zapłacił za nią nawet 5 mln euro. Nieznanemu do tej pory bankierowi postawiono zarzut złamania tajemnicy bankowej i sprzedaży danych osobowych poza granice Liechtensteinu. Na celowniku wymiaru sprawiedliwości jest również niemiecki wywiad. Prokuratura zamierza sprawdzić, czy kupno tej listy było nielegalne. Jej zdaniem niemieckie służby kooperowały z przestępcą. Ale zdaniem niemieckiego ministra finansów Peera Steinbrücka, wywiad nie złamał prawa. BND odkrył, że dziesiątki osób, by nie płacić podatku od zysków, lokowały swoje oszczędności w Liechtensteinie. Policja przeszukuje prywatne mieszkania i biura, a także kilka banków. Lista z nazwiskami grzeszników jest tajna, ale media spekulują, że mogą być na niej nazwiska znanych osobistości. Pierwszą ofiarą afery stał się były już szef niemieckiej poczty Klaus Zumwinkel. Podatkowa afera doprowadziła do ochłodzenia stosunków pomiędzy Niemcami a Liechtensteinem. Książę Alojzy powiedział publicznie, że Berlin zapomniał, jak zachowywać się w stosunku do przyjaznego państwa. Dziś z wizytą do stolicy Niemiec przybędzie szef rządu Księstwa Liechtenstein Otmar Hasler. Wydaje się jednak, że władze w Vaduz pod wpływem międzynarodowej krytyki zmienią prawo bankowe.