Przed okienkami, przy których z samochodu można było złożyć zamówienie - a przy tym najeść się trochę strachu, tworzyły się gigantyczne korki. Personel restauracji nie spodziewał się takiej popularności akcji i tłumu klientów - tym bardziej, że aby wziąć udział w tym halloweenowym wydarzeniu, trzeba było zarejestrować się poprzez stronę na Facebooku. W Doetinchem sznur aut był tak ogromny, że stanęła nawet pobliska autostrada. Policja musiała ustawić tablice informujące, że dojazd do restauracji jest już niemożliwy, a jeśli ktoś koniecznie chce kupić jedzenie w tym halloweenowym lokalu, musi udać się tam pieszo. W korku dochodziło do sprzeczek, bo klientom, którzy w wielu przypadkach przyjeżdżali z daleka, puszczały nerwy: byli bardzo rozczarowani, że nie zdołają dotrzeć do fastfoodowego domu strachu. Ostatecznie policja uznała, że nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa - i zakończyła całą zabawę. Katarzyna Szymańska-Borginon