To właśnie z powodu szwankującej rejestracji uchodźców (za co odpowiadają Ateny i Rzym) polscy oficerowie łącznikowi wysłani ponad rok temu do Grecji i Włoch nie mieli gwarancji bezpieczeństwa co do osób, które miałyby ewentualnie trafić do Polski. Rząd PiS wykazał się wówczas dobrą wolą i zadeklarował w Brukseli chęć przyjęcia 100 uchodźców (stąd misje oficerów łącznikowych do Włoch i Grecji). Jak jednak dowiedziała się Katarzyna Szymańska-Borginon, Włosi zaproponowali Polsce przyjęcie np. 25 rzekomo zweryfikowanych uchodźców: po sprawdzeniu przez polskie służby okazało się, że 12 z nich miało... kilka paszportów z różnymi nazwiskami i zdjęciami. - Były sytuacje sfałszowanych paszportów, były sytuacje podawania zupełnie innego wieku niż ten, który te osoby reprezentowały - powiedział naszej dziennikarce wiceminister MSWiA Jakub Skiba. Kwestie bezpieczeństwa związane z niemożnością identyfikacji migrantów spowodowały, że ostatecznie zdecydowano, by żadnych uchodźców nie przyjmować. KE pozwie Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE? Niekoniecznie Obecnie Komisja Europejska wzmaga wprawdzie presję w sprawie przyjmowania uchodźców, ale - jak ustaliła Katarzyna Szymańska-Borginon - Polska nie musi się obawiać, że już w czerwcu KE skieruje w tej sprawie pozew do Trybunału Sprawiedliwości UE, a tym bardziej jakiejkolwiek kary - to kwestia bardzo odległa. W czerwcu Bruksela opublikuje jedynie kolejny raport na temat realizacji relokacji uchodźców przez poszczególne kraje Unii. I dopiero zacznie się zastanawiać, co zrobić z Polską i Węgrami, które odmawiają przyjęcia choćby jednego uchodźcy. Dlaczego? Bo KE nie ma wcale pewności, że sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości wygra. Unijni prawnicy twierdzą, że trudno będzie pozwać do Trybunału tylko Polskę i Węgry, skoro prawie wszystkie kraje nie wypełniły w 100 procentach przyznanej im kwoty uchodźców. Trudno sobie także wyobrazić, by Komisja Europejska rozpoczęła procedurę, zanim upłynie termin na przyjęcie uchodźców wyznaczony decyzją o relokacji - a upłynie on we wrześniu. W dodatku KE jest wewnętrznie podzielona w tej kwestii. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, niektórzy w Brukseli uważają, że skierowanie sprawy do Trybunału UE doprowadzi do jeszcze głębszego podziału w Unii i umocni eurosceptyków i populistów. Wśród zwolenników łagodniejszego kursu wobec Polski krążą nawet propozycje "handlu" na zasadzie: coś za coś. Chodziłoby o uzyskanie zgody Polski na negocjowany obecnie "stały mechanizm relokacji", który miałby zapobiec kryzysom migracyjnym w przyszłości - a w zamian KE nie wszczęłaby przeciwko Polsce sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości. Z ustaleń Katarzyny Szymańskiej-Borginon wynika jednak, że takie porozumienie jest mało realne, gdyż stanowisko polskiego rządu - wyrażone przez szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka - jest jednoznaczne. Jak stanowczo stwierdził Błaszczak: Mechanizm stałej relokacji nie rozwiązuje problemu. Wręcz przeciwnie: potęguje problem. Katarzyna Szymańska-Borginon