Klienci biur podróży mieli wylecieć kilka minut po północy. Okazało się jednak, że jest problem z samolotem i przewieziono ich do hotelu, a potem o godz. 5.00 rano znów na lotnisko. - Jest totalny chaos, nie wiemy, co się dzieje. Jest tylko informacja, że 30 osób nie odleci do Katowic. Od rezydentki mamy informację, iż mamy sami decydować, kto leci, a kto nie leci - opisywała pani Agnieszka w rozmowie z RMF FM. Pozostali pasażerowie podobno mają poczekać do jutra rana, wtedy polecieć do Barcelony, a stamtąd do Krakowa - mimo że wszyscy mieli pierwotnie lądować w Katowicach. O tę kuriozalną sytuację reporter RMF FM zapytał jedno z biur podróży, ale do tej pory nie ma odpowiedzi. Paweł Balinowski