- Obie strony próbują się umówić na spotkanie - podały źródła w Komisji Europejskiej, zaznaczając, że nie mogą podać szczegółów. Dziennikarka RMF FM ustaliła jednak, że chodzi o spotkanie dosłownie w biegu między przylotem ministra Czaputowicza do Brukseli na poniedziałkowe posiedzenie unijnych ministrów spraw zagranicznych a wylotem Timmermansa do Sofii. Takie spotkanie odbyłoby się prawdopodobnie w saloniku ViP-ów na lotnisku. To dosyć zabawna i niestandardowa forma spotkania przypominająca raczej filmy z Jamsem Bondem niż poważne negocjacje w kwestii praworządności. W każdym razie widać wyraźnie, że obu stronom zależy, aby porozmawiać w cztery oczy. Wczoraj Czaputowaicz dosyć niefortunnie zapowiedział swoje spotkanie z Timmermansem w sprawie art. 7 Traktatu o UE. - Zwróciłem się także do pana przewodniczącego (KE) Fransa Timmermansa o spotkanie, jeżeli jest to możliwe. Będę bowiem w przyszłym tygodniu w poniedziałek w Brukseli. Nie mam jeszcze odpowiedzi, czy jest to możliwe - powiedział szef polskiego MSZ. Kilkanaście minut później źródła w Komisji Europejskiej poinformowały dziennikarzy w Brukseli, że spotkanie nie jest możliwe, bo Timmermansa nie ma w poniedziałek Brukseli. - Wiceprzewodniczący otrzymał zaproszenie ministra spraw zagranicznych i cieszy się z możliwości kontynuowania dialogu. Obie strony uzgodnią dogodną datę spotkania - oddało wówczas źródło w Komisji Europejskiej. Katarzyna Szymańska-Borginon