Informację o rozpoczęciu poszukiwań potwierdził wcześnie rano włoski ambasador w Islamabadzie Stefano Pontecorvo. Uzyskał on zgodę na użycie śmigłowca od pakistańskich sił powietrznych. - Od czasu ostatniego kontaktu z Nardim i Ballardem przez trzy dni trwały mocne opady śniegu - powiedział Pontecorvo agencji Reutera. - Liczymy na możliwie najlepszy finał - dodał. Na pokładzie znaleźli się jeden z pierwszych zimowych zdobywców Nanga Parbat z 2016 roku Ali Sadpara oraz dwóch innych pakistańskich wspinaczy. Helikopter zabrał ich ze Skardu. Lot pod Nanga Parbat to około 40 minut. "Działanie mogłoby być niebezpieczne" Jak podali współpracownicy Nardiego, pierwszy z lotów rozpoznawczych nie przyniósł żadnych efektów. Helikopter przeleciał nad tzw. Żebrem Mummery'ego, którym wspinali się himalaiści, ale nie zauważono ich śladu. Śmigłowiec wrócił na lądowisko, by uzupełnić paliwo, a później wykonał drugi lot. Tym razem Ali Sadpara przekazał, że na polu śnieżnym zauważono namiot na wysokości obozu trzeciego założonego przez Nardiego i Ballarda. Dostrzeżono także w tym rejonie ślady lawiny. - To oznacza, że działanie w tym miejscu mogłoby być niebezpieczne - przekazał. Analizowane będą teraz zdjęcia wykonane z pokładu śmigłowca. Maszyna po południu wróciła do swojej bazy z powodu zapadającego zmroku, a jak poinformował włoski ambasador - jeśli pozwoli na to pogoda, operacja zostanie wznowiona jutro. Współpracownicy Nardiego informowali, że loty rozpoznawcze wyjaśnią, czy konieczna i bezpieczna będzie akcja prowadzona z ziemi. Dopiero po nich miała też zostać przeanalizowana możliwość wykorzystania w prowadzonej akcji doświadczonych i dobrze zaaklimatyzowanych na dużej wysokości himalaistów biorących udział w dwóch zimowych wyprawach na K2. Już w czwartek współpracownicy Włocha informowali, że ewentualny lot do i z bazy pod K2 byłby na razie niemożliwy. Leży ona w strefie kontrolowanego ruchu lotniczego znajdującego się pod jurysdykcją wojskową, a wszystkie tego typu strefy zostały zamknięte. Koordynację takiej operacji utrudnia napięcie na linii Pakistan - Indie i eskalacja sporu o Kaszmir. Z tego powodu pilot nie może ryzykować przelotu tak blisko granicy - napisał przed piątkowym południem Asghar Ali Porik z agencji Jasmine Tour Pakistan obsługującej wyprawy. Ekipy na K2 w gotowości Mimo to gotowość do wsparcia akcji zgłosili uczestnicy obu ekspedycji na K2. Wyprawa kierowana przez Wasilija Piwcowa oficjalnie zadeklarowała możliwe skierowanie pod Nanga Parbat czterech himalaistów i przygotowała się do odlotu. Gotowość przedstawił też Bask Alex Txikon - lider międzynarodowej wyprawy, w której udział bierze m.in. białostoczanin Paweł Dunaj. - Mamy trzy drony i dodatkowe baterie. Możemy latać przy wietrze o sile 80 km/h - powiedział Txikon w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem. - Moglibyśmy więc je wykorzystać. W przeszłości byłem na Nanga Parbat razem z Daniele w obozie drugim na Żebrze Mummery'ego, którym teraz się wspinał. Znam wszystkie szczegóły i lokalizacje obozów - dodał Bask, który w 2016 roku dokonał pierwszego zimowego wejścia na Nanga Parbat razem z Alim Sadparą i Włochem Simone Moro. Próba zimowego zdobycia Nanga Parbat nową drogą Włoch i Brytyjczyk rozpoczęli wyprawę na Nanga Parbat pod koniec grudnia. Mimo utrzymujących się przez kilka tygodni silnych opadów śniegu i fatalnej pogody, nie zrezygnowali ze wspinaczki i w ostatnich dniach najpierw postawili obóz czwarty na wysokości 6000 metrów, a później dotarli na 6300 metrów. Michał Rodak