W piątek Rice goszcząc w Wielkiej Brytanii powiedziała, że jest pewna, iż o amerykańskich błedach w Iraku powstaną elaboraty. "Wiem, że popełniliśmy błędy taktyczne, tysiące błędów" - mówiła Rice. "Ale jeśli popatrzycie na historię, to ocenie podlega zawsze dobra decyzja strategiczna" - przekonywała Rice. W sobotę dziennikarze prosili Rice o podanie przykładów błędów, o których wspomniała dzień wcześniej. - Przede wszystkim użyłam przenośni, nie mówiłam dosłownie - odpowiedziała Rice. - Chodziło mi o to, że jeśli podejmujesz decyzję, to bez wątpienia musisz popełnić także błędy - tłumaczyła swoje słowa Rice. Według Condoleezzy Rice najważniejsze jest podjęcie dobrej wielkiej strategicznej decyzji, którą według niej była decyzja o inwazji na Irak pod panowaniem Husajna. - Poza tym mam wystarczającą historyczną wiedzę, aby sądzić, że decyzje, które współczesnym wydają się świetnie, z historycznej perspektywy okazują się błędami i na odwrót - dodała. Rice powiedziała także, że protesty, jakie towarzyszą jej dwudniowej wizycie na Wyspach, nie przesłoniły zupełnie jej przesłania dla Brytyjczyków. - Przeciwnie, zostałam bardzo ciepło przyjęta - zauważyłam machających mi na ulicy ludzi - powiedziała Rice. Również Jack Straw, brytyjski minister spraw zagranicznych bagatelizuje demonstracje. Tylko w piątek w Liverpoolu na jednej demonstracji przed budynkiem filharmonii zebrało się 1,5 tys. ludzi. Wokalista zaśpiewał piosenkę Johna Lennona "Imagine". Rice uznała, że prawo do protestu jest fundamentem demokracji. Straw stwierdził, że demonstracje go nie martwią. Indagowany przez dziennikarzy odparł, że sam uczestniczył w wielu demonstracjach i rozróżnia mały tłum od wielkiego tłumu.