"Oburzającymi działaniami były przeszukania w naszych obiektach: konsulacie generalnym w San Francisco, przedstawicielstwie handlowym w Waszyngtonie i filii przedstawicielstwa handlowego w Nowym Jorku. Strona amerykańska próbuje robić dobrą minę do złej gry (...) twierdzi, że to przeglądy, inspekcje. A to są rewizje" - powiedział Riabkow dziennikarzom w chińskim mieście Xiamen, gdzie odbywa się szczyt grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA). Wiceminister spraw zagranicznych Rosji zaznaczył, że jego kraj nie zetknął się dotychczas z "tak daleko idącym zamachem na fundamentalne normy prawa międzynarodowego". "Skłonny jestem nazwać to, co się dzieje, "chuligaństwem państwowym" - oświadczył Riabkow. Podkreślił, że sprawa wymaga przemyśleń, toteż Rosja nie będzie się spieszyć z odpowiedzią, lecz że zareaguje. W ubiegłym tygodniu Departament Stanu USA zażądał od Moskwy zamknięcia do 2 września konsulatu generalnego w San Francisco oraz dwóch innych obiektów dyplomatycznych - w Nowym Jorku i w Waszyngtonie - w ramach "symetrycznej" odpowiedzi na ograniczenie przez rosyjskie władze liczebności personelu w amerykańskich placówkach dyplomatycznych w Rosji. To z kolei miała być odpowiedź na wydalenie z USA grupy dyplomatów rosyjskich i zamknięcie stronie rosyjskiej dostępu do ośrodków wypoczynkowych dla dyplomatów. Rosja zażądała zmniejszenia na swym terenie liczebności pracowników placówek dyplomatycznych USA, gdy te zaostrzyły sankcje wobec Moskwy w odpowiedzi, m.in. na próby wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku. Rosyjski MSZ zaprotestował w sobotę przeciwko przeszukaniom, w tym w zamykanym rosyjskim obiekcie dyplomatycznym w Waszyngtonie.