"Rząd federalny nie dystansuje się od tej ani innych rezolucji Bundestagu, wręcz przeciwnie, wspiera i broni prawa suwerennego organu konstytucyjnego, jakim jest Bundestag, do wypowiadania się na każdy temat" - powiedział rzecznik Steffen Seibert dziennikarzom w Berlinie. Rezolucja "prawnie wiążąca" Zaznaczył, że sam Bundestag ocenia rezolucję jako "prawnie niewiążącą". Doniesienia medialne są błędne - podkreślił w imieniu kanclerz Angeli Merkel Seibert. "Nie może być mowy o zdystansowaniu się" - powtórzył. "Spiegel online" podał wcześniej w piątek, że niemiecki MSZ i urząd kanclerski postanowiły zdystansować się od kontrowersyjnej rezolucji, aby poprawić relacje z Turcją. Redakcja zwraca uwagę, że rząd od początku nastawiony był sceptycznie do działań parlamentu w tej sprawie. W głosowaniu nad uchwałą 2 czerwca nie wzięli udziału ani Merkel, ani szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Uchwała Bundestagu została przyjęta pomimo protestów strony tureckiej i doprowadziła do znacznego pogorszenia się relacji między Niemcami a Turcją. Jednym z następstw dyplomatycznych tarć jest brak zgody władz tureckich na wizytę niemieckich deputowanych w bazie lotniczej Incirlik, w której rozlokowane są niemieckie samoloty biorące udział w akcji przeciwko Państwu Islamskiemu. Za uchwałą autorstwa CDU/CSU, SPD i Zielonych, zatytułowaną "Pamięć o ludobójstwie Ormian i innych chrześcijańskich mniejszości 101 lat temu", głosowali niemal wszyscy posłowie tych klubów. Tylko jeden deputowany z klubu CDU/CSU głosował przeciw. Dokument poparła także Lewica, chociaż ze względu na sprzeciw partii chadeckich nie dopuszczono jej do prac nad tekstem uchwały. Według historyków w latach 1915-1917 w dokonanych przez siły tureckie rzeziach i deportacjach życie straciło około 1,5 mln ormiańskich mieszkańców ówczesnego imperium osmańskiego. Będąca jego prawnym następcą Turcja sprzeciwia się stosowaniu terminu ludobójstwo w odniesieniu do tamtych wydarzeń. Natura i skala tej zbrodni pozostają niezmiennie tematem sporu. Historycy powszechnie reprezentują pogląd, że masakra chrześcijańskich Ormian była pierwszym aktem ludobójstwa w XX wieku. Strona turecka kwestionuje nie tylko termin ludobójstwo, lecz także liczbę ofiar, twierdząc, że jest ona zawyżana. Przyznaje jedynie, że w walkach między Turkami a Ormianami było wiele ofiar po stronie Ormian, mówi jednak o ofiarach wojny domowej i zamieszek. Rząd Niemiec stara się unikać zadrażnień z władzami Turcji, obawiając się negatywnego wpływu na umowę Unia Europejska-Turcja, która jest zdaniem Berlina kluczem do rozwiązania kryzysu migracyjnego. Z Berlina Jacek Lepiarz