Według "Komsomolskiej Prawdy", 23 letnia Ukrainka feralnego wieczoru miała ze sobą dwa telefony komórkowe. Po tym, gdy padły strzały jeden z nich wyrzuciła. Dziennik twierdzi, że kobieta najpierw podeszła do kierowcy odśnieżarki, która akurat jechała mostem Moskworeckim, prosząc by ten z jej telefonu wezwał pogotowie. Gdy ciężarówka odjechała, rzekomo kamery monitoringu mostu zarejestrowały jak Duricka podchodzi do kosza na śmieci i coś do niego wrzuca. "Komsomołka" przekonuje, że telefon został znaleziony i jak ustalili eksperci znajdowało się w nim urządzenie naprowadzające. Tymczasem przyjaciółka zastrzelonego Niemcowa twierdzi w wywiadach telewizyjnych, że niczego nie pamięta ponieważ wszystko działo się za jej plecami. "Komsomolskaja Prawda" przypomina, że Duricka znajduje się na Ukrainie, gdzie dostała już powiadomienie, że Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej chce ją ponownie przesłuchać.