Reuters przytacza wypowiedzi pochodzących z Iraku Ahmeda Hadi Jawwad i jego żony, którzy płynęli tą samą łodzią co rodzina Kurdi. Ich zdaniem, Abdullah Kurdi wpadł w panikę, gdy w łódź uderzyła duża fala. - Historia, którą opowiada ojciec Aylana, jest nieprawdziwa. Nie wiem co sprawiło, że kłamie. Może się czegoś boi. Abdullah Kurdi kierował łodzią od wypłynięcia do momentu zatonięcia- relacjonuje Jaweed. Ponadto mężczyzna twierdzi, że to Kurdi zorganizował podróż. Dowiedział się tego od niejakiego Abu Husseina, który skontaktował go z przemytnikami. Reuters kilkukrotnie próbował skontaktować się z Abdullahem Kurdi, ale bez skutki. Nie udało się także porozmawiać z Husseinem. Słowa Ahmeda Jawwad potwierdza Amir Haider, inny Irakijczyk, który był na łodzi. - Myślałem o tym, żeby kierować łodzią, ale nie zrobiłem tego. To kłamstwa - ojciec Aylana odpiera zarzuty współpasażerów w rozmowie z "The Daily Mail". - Gdybym był przemytnikiem, dlaczego miałbym umieścić swoją rodzinę w tej samej łodzi co obcych ludzi? - pyta. - Zapłaciłem przemytnikom tyle samo co reszta - twierdzi mężczyzna.Tragedia na Morzu Egejskim wydarzyła się 2 września. W katastrofie utonęło 12 osób. O wydarzeniu zrobiło się głośno, gdy na plaży w tureckim Bodrum znaleziono ciała 3-letniego Aylana Kurdi, którego słynne zdjęcie obiegło świat.