Jak informuje przebywający na miejscu korespondent Polskiego Radia, rzeczywiście ciężarówki w kolorze khaki przemieszczają się trasą szybkiego ruchu "Don" i drogami prowadzącymi w kierunku posterunków granicznych. Nie widać jednak nigdzie ciężkiego sprzętu wojskowego. Tymczasem - według agencji Reutera - w pobliżu ukraińskiej granicy Rosja koncentruje: czołgi, samobieżne wyrzutnie rakiet i artylerię. Agencja dodaje, że żołnierze nie mają żadnych oznakowań, co upodabnia ich do oddziałów prowadzących działania zbrojne po stronie separatystów. Mieszkańcy rejonów przygranicznych przekonują, że nie zauważyli niczego nadzwyczajnego, tym bardziej pojazdów opancerzonych. Portal Gazieta.ru, powołując się na źródła w resorcie obrony twierdzi, że zauważone oddziały mogły jechać na kolejne ćwiczenia. Rosyjski ekspert Igor Korotczenko łączy informacje o ruchach wojsk z pojawiającymi się pogłoskami o przygotowywanej przez Rosję inwazji na Ukrainę. W jego opinii tego typu doniesienia, to "kompletne bzdury". Natomiast analityk wojskowy Anatolij Cyganok tłumaczy, że dodatkowe oddziały wojskowe prawdopodobnie zostały ściągnięte do pomocy służbom granicznym, które coraz częściej muszą przeciwdziałać próbom przemytu broni i nielegalnego przekraczania granicy.