Do takiego wniosku doszła powołana przez ministerstwo komisja lekarska, która orzekła, że w ciągu dziewięciu miesięcy pobytu w szpitalu Tymoszenko przeszła tyle procedur medycznych, że ich wyniki mogą nawet przynieść "efekt przeciwny". "Wszystkie możliwe terminy prowadzonej rehabilitacji zostały już dawno wyczerpane" - czytamy w komunikacie, w którym resort zaznaczył, że "Tymoszenko nie potrzebuje dalszego leczenia w szpitalu". Partia byłej premier Batkiwszczyna (Ojczyzna) przyjęła oświadczenie ministerstwa z oburzeniem i ogłosiła, że władze pozbawiają Tymoszenko prawa do ochrony zdrowia. "Domagamy się, by reżim (prezydenta Wiktora) Janukowycza zaprzestał tych prowokacji i spekulowania na temat stanu zdrowia Julii Tymoszenko i przynajmniej w przededniu szczytu Ukraina-UE zrealizował choć jedną z obietnic przestrzegania demokracji, którymi Janukowycz tak szafuje za granicą" - głosi oświadczenie Batkiwszczyny. Szczyt unijno-ukraiński w Brukseli, który odbędzie się w najbliższy poniedziałek, poprzedzi planowane na listopad podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. Unia mówi, że nastąpi to pod warunkiem zobowiązania się Kijowa do przestrzegania standardów panujących na Zachodzie. Dotyczy to także problemu znajdujących się w więzieniu opozycjonistów, takich jak skazana na siedem lat Tymoszenko i odbywający karę czterech lat pozbawienia wolności były szef MSW Jurij Łucenko. Sprawa ta była omawiana podczas zakończonej w czwartek wizyty prezydenta Janukowycza w Polsce. Po rozmowach prezydent Bronisław Komorowski oświadczył, że jest optymistą "co do wykonania całego szeregu gestów i decyzji, które pan prezydent Janukowycz zapowiedział w kwestii istotnej z punktu widzenia odbudowy dobrego wizerunku Ukrainy w krajach UE, a związanej z dwoma nazwiskami, zarówno pani Julii Tymoszenko, jak i pana Jurija Łucenki".