Dopiero teraz na wokandzie znalazła się sprawa sprzed 3 lat, a poinformowała o niej prasa z regionu Wenecja Euganejska. W miejscowości Occhiobello koło miasta Rovigo doszło do wypadku drogowego, spowodowanego przez pijanego 45-letniego rowerzystę. Podczas jazdy wykonał on ryzykowny manewr, w rezultacie którego uderzył o boczne lusterko samochodu jadącego z tyłu. Rowerzysta upadł i doznał urazu czaszki. Trafił do szpitala, gdzie badanie wykazało, że miał 2,75 promila alkoholu we krwi, a więc ponad pięć razy niż wynosi dopuszczalny limit. Postawiono mu zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku, w którym był jedynym poszkodowanym. Kierowca samochodu nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu ani szkód. Wkrótce potem na wniosek miejscowej prokuratury rowerzysta otrzymał karę, w której wysokość dalej nie może uwierzyć; 48 tysięcy euro. Gdy odmówił jej zapłacenia, sprawa trafiła do sądu, przed którym stanął jako oskarżony o jazdę po pijanemu. Tam zaś okazało się, że mógł być nawet bardziej pijany niż wykazało to wspomniane badanie. Inny pomiar wykazał jeszcze wyższą zawartość alkoholu, wręcz na granicy śpiączki alkoholowej. Prasa podkreśla, że tak surowej kary za jazdę samochodem bądź na rowerze pod wpływem alkoholu we Włoszech nigdy nie wymierzono.