Ukraińcy oświadczyli, że w związku z masowym atakiem bojówkarzy na Marinkę i koniecznością obrony własnych żołnierzy i pozycji, wojskowi uprzedzili międzynarodowych partnerów Kijowa i wykorzystali artylerię, która wcześniej była wycofana z linii frontu zgodnie z porozumieniami mińskimi. Sztab generalny twierdzi, że od rana Marinkę koło Doniecka atakuje około tysiąca bojówkarzy, 10 czołgów i haubic samobieżnych. Ukraińcom udało się odeprzeć atak, ale walki nadal trwają. Siedmiu żołnierzy zostało rannych. Wcześniej informowano o 30 rannych wojskowych. Separatyści informują, że zginęło co najmniej 15 osób, wśród nich są także cywile, nie precyzują jednak ilu. Samozwańcze władze twierdzą też, że w wyniku ukraińskich ostrzałów przerwano dostawy prądu do dwóch kopalni - pod ziemią jest razem prawie tysiąc górników. Trwa ich ewakuacja. Niewykluczone, że separatyści, atakując Marinkę, stawiają sobie za cel zdobycie Awdijiwki, gdzie jest jedna z największych w Europie koksowni. Zakład jest regularnie ostrzeliwany od kilku tygodni. W kierunku Marjinki, jak informuje sztab, separatyści rzucili ponad dziesięć czołgów i do tysiąca ludzi, a atak wsparły samobieżne haubice 2S1 "Gwozdika" (Goździk). W celu wstrzymania ataku i dla uniknięcia strat wśród żołnierzy dowództwo sił ukraińskich było zmuszone użyć artylerii, która dotąd znajdowała się na tyłach - zgodnie z umową z Mińska - poinformował Sztab Generalny. O użyciu broni zakazanej przez porozumienia z Mińska Kijów powiadomił wszystkich partnerów międzynarodowych - podała służba prasowa ukraińskiego sztabu generalnego na oficjalnej stronie na Facebooku. Agencja AFP pisze, powołując się na Wiaczesława Abroskina - szefa milicji regionu donieckiego, lojalnego wobec Kijowa - że do ostrzału Marjinki użyto zakazanych przez porozumienia mińskie wyrzutni rakietowych Grad. Według rozmówcy AFP są ofiary, lecz nie był w stanie podać, ile. Przedstawiciel władz z regionu donieckiego Wołodymyr Kołesnik powiedział agencji AFP, że w Marjince co najmniej 11 żołnierzy zostało rannych.